Anna Plakwicz i Piotr Matczuk wracają do kancelarii premiera, mają zarządzać komunikacją
Po prawie roku przerwy do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wracają zajmujący się komunikacją Anna Plakwicz i Piotr Matczuk. W międzyczasie prowadzili agencję Solvere, która pracowała m.in. przy kampanii „Sprawiedliwe sądy”.
Informację o powrocie Anny Plakwicz i Piotra Matczuka do kancelarii premiera podały portale wPolityce.pl i Onet.pl. - Zdecydowaliśmy się sięgnąć po fachowców - Annę Plakwicz i Piotra Matczuka. Są to osoby, które mają wieloletnie doświadczenie w kierowaniu dużymi zespołami zajmującymi się komunikacją. Zarządzały już wcześniej departamentami w KPRM i odpowiadały już za wizerunek Prezesa Rady Ministrów - wyjaśnił w rozmowie z wPolityce.pl Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera.
Plakwicz i Matczuk mają zarządzać komunikacją kancelarii premiera. Nie wiadomo jeszcze, jakie konkretnie stanowiska obejmą. Jak podaliśmy kilka dni temu, z funkcji dyrektora Centrum Informacyjnego Rządu została odwołana Sylwia Matusiak.
Anna Plakwicz i Piotr Matczuk pracowali już w kancelarii premiera. Po utworzeniu rządu Beaty Szydło Matczuk został dyrektorem Centrum Informacyjnego Rządu, a Plakwicz zaczęła zarządzać departamentem obsługi medialnej (obecnie taka struktura nie funkcjonuje w KPRM).
Odeszli z kancelarii premiera 22 maja ub.r., a kilka dni wcześniej założyli agencję Solvere. Głośno o tej firmie zrobiło się we wrześniu, po tym jak ujawniono, że pracowała przy kampanii „Sprawiedliwe sądy” organizowanej przez Polską Fundację Narodową, za co otrzymała 240 tys. zł. W akcji pokazywano nieprawidłowości w polskim systemie sądowniczym.
Ponieważ Plakwicz i Matczuk założyli agencję Solvere na kilka dni przed zakończeniem pracy w kancelarii premiera, Nowoczesna, PO i sama kancelaria premiera złożyły zawiadomienia do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Dlaczego? Zgodnie z przepisami urzędnicy nie mogą prowadzić działalności gospodarczej ani mieć więcej niż 10 proc. udziałów w spółkach prawa handlowego.
CBA po przeprowadzeniu postępowania oceniło, że Plakwicz i Matczuk naruszyli ustawę antykorupcyjną. Wyniki dochodzenia przekazano Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, która w listopadzie ub.r. podjęła śledztwo w tej sprawie.
Michał Dworczyk w rozmowie z wPolityce.pl ocenił, że postępowanie prokuratury i CBA dotyczyło naruszeń administracyjnych, a nie korupcyjnych. - Fakt, że odwołanie nastąpiło parę dni po zarejestrowaniu ich spółki, w żaden sposób nie wypełnia sytuacji, dla których została stworzona ustawa antykorupcyjna – tu nie było mowy o żadnym ukrywaniu swojej firmy podczas pracy w urzędzie. Firma była w tym czasie w organizacji, nie podejmowała, żadnych działań gospodarczych. Te kwestie nie budzą wątpliwości - opisał. Dodał, że Plakwicz i Matczuk sprzedali już swoje udziały w Solvere, a spółka jest obecnie w stanie likwidacji.
Ponowne zatrudnienie Anny Plakwicz i Piotra Matczuka w KPRM skrytykowali niektórzy dziennikarze aktywni na Twitterze. - 1) Założyli spółkę pracując w KPRM, łamiąc tym samym ustawę antykorupcyjną 2) Zarobili grubą forsę robiąc bezsensowną kampanię dla PFN 3) Wszczęto śledztwo w ich sprawie 4) Teraz zatrudnia się ich w KPRM, bo mają „duże doświadczenie”. wSumie logiczne - wyliczył Sławomir Wikariak z „Dziennika Gazety Prawnej”. - A co z zarzutami CBA, że złamali ustawę antykorupcyjną, bo o tym prorządowy portal nie wspomina? - skomentowała tekst wPolityce.pl Renata Grochal z „Newsweeka”.
Powrót #Solvere do @PremierRP to gorący kartofel. Wczoraj z @A_Gajcy wysalaliśmy pytania w tej sprawie do CIR, zamiast odpowiedzi, wieczorem na portalu @wPolityce_pl pojawił się lakoniczny tekst. Kontrolowany przeciek? Nowi PR-owcy nowe standardy! Brawo Panie Premierze!
— Edyta Żemła (@Edytazemla) 15 marca 2018
- Twórcy kampanii „Sprawiedliwe sądy” A.Plakwicz i P.Matczuk, którzy w atmosferze skandalu rozstali się z premier Beatą Szydło i jeszcze w styczniu byli pod lupa CBA oraz prokuratury teraz mają pokierować komunikacją rządu - podsumował Andrzej Gajcy z Onetu. - Wbrew logice i przyzwoitości PiS pracuje na kampanię pt.: "Koryto+" - ocenił Jacek Nizinkiewicz z „Rzeczpospolitej”. - Ręce nie mają gdzie opadać... - stwierdził Marcin Dobski z „Wprost”.
- Jak dla mnie ta sprawa sensacji za sobą nie niesie. Fachowcy od komunikacji zdecydowali się przyjąć propozycję powrotu do administracji. Codziennie wiele wyzwań komunikacyjnych przed KPRM, więc nie dziwi, że podjęto współpracę ze sprawdzonymi osobami - skomentował te opinie Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie, a wcześniej rzecznik prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości. - Nie rozumiem złośliwego uśmieszku, każde decyzje personalne mają na celu usprawnienie działania instytucji. Widocznie w KPRM uznano, że takie są konieczne. Czy ta będzie słuszna? Na pewno jest medialna, a jej słuszność dopiero będzie można ocenić - odpowiedział na wpis Kataryny. - Dziękuję za troskę, po prostu budzi moją irytację, że jest wielkie wzmożenie o miejscu pracy dwóch PRowców, a np kiedy mowa o rozkradzionych miliardach w Warszawie i innych aferach ci sami dziennikarze, którzy dziś wyrażają troskę, wzruszają ramionami - dodał Kaleta.
ja tego nie tłumaczę, bo i nie biorę odpowiedzialności za te decyzję. Wskazuję, że w mojej opinii sensacyjność tej sprawy jest mniejsza niż niektórzy próbują to prezentować. Nie wyrażam jej jakoś przesadnie emocjonalnie jak niektórzy komentujący ten wpis :)
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) 15 marca 2018
Dołącz do dyskusji: Anna Plakwicz i Piotr Matczuk wracają do kancelarii premiera, mają zarządzać komunikacją
Podprogowe ministerstwo propagandy under construction.