SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Grzegorz Hajdarowicz - właściciel Wydawnictwa Przekrój

Z Grzegorzem Hajdarowiczem, szefem wydawnictwa Przekrój, rozmawiamy o dopiero co uruchomionym serwisie Przekrój.pl, planowanych działaniach wydawnictwa, domniemanych problemach finansowych, a także o konkurencji.

Krzysztof Lisowski: Ile kosztowało Pana uruchomienie platformy Przekrój.pl i jak Pan sądzi – kiedy ta inwestycja może się zwrócić?
Grzegorz Hajdarowicz, właściciel wydawnictwa „Przekrój”:
Nie mogę niestety podać żadnej konkretnej sumy, doskonale zdaje pan sobie przecież sprawę, że konkurencja bardzo chciałby poznać te liczby. Teraz trudno powiedzieć, kiedy uruchomienie naszej platformy może się zwrócić. Jeśli reklamodawcy będą wykazywać zainteresowanie zakupem reklam, to myślę, że nasza platforma zacznie na siebie zarabiać już w ciągu kilku miesięcy. Uważam, że internet ma nieporównywalne z prasą drukowaną możliwości reklamowe. Chciałbym jednak zaznaczyć, że zdajemy sobie sprawę z tego, że koszty uruchomienia serwisu nie zwrócą się natychmiast.
 
Mówi się o tym, że zarówno „Przekrój”, jak i „Sukces” mają problemy finansowe. Czy w tym świetle uruchamianie dużego projektu internetowego nie jest ryzykiem?
 
W tym momencie ani tygodnik „Przekrój” ani miesięcznik „Sukces” nie wymagają dokładania pieniędzy, ponieważ same na siebie zarabiają. Nie mam pojęcia skąd biorą się medialne spekulacje na temat tego, że tytuły te mają jakieś problemy. Nie mają. Natomiast jeśli chodzi o platformę Przekrój.pl, to potrzebujemy kilku miesięcy, aby bilans kosztów jej uruchomienia wyszedł „na zero”. Potem przyjdzie czas na zastanowienie się nad tym, czy będę chciał zainwestowane pieniądze odzyskać czy też będę je reinwestował. Przypuszczam, że będzie to raczej to drugie. Pieniądze będziemy przeznaczać na znaczne poszerzenie oferty platformy – chcemy m.in. zwiększyć liczbę udostępnianych produkcji serialowych i filmów, ponieważ naszym zdaniem mają one szanse stać się kultowymi. Chcemy też urozmaicać treść dużą ilością materiałów multimedialnych.
 
Zamknięcie treści w Waszym nowym serwisie jest krokiem odważnym. Szefowie kilku wydawnictw mieli pomysły, aby wszyscy się dogadali i zamknęli te treści jednocześnie… Pan jednak wyszedł przed szereg…
 
Logiczne jest to, że zamknięcie treści w internecie w jakimś momencie musiało nastąpić. Ja nie wierzę w tzw. „zbiorową mądrość” i w deklaracje, że wszyscy powinni się dogadać i jednocześnie zamknąć treści. Moim zdaniem szkoda czasu na takie dyskusje. My jesteśmy pierwsi. Ci przedstawiciele rynku prasowego, którzy są rozsądni, szybko pójdą tą samą drogą. Jest to bardzo dobra droga dla wszystkich – dla wydawców, domów mediowych, dziennikarzy oraz reklamodawców. Ustaliliśmy standard płatności, które nie są wysokie i moim zdaniem rynek powinien chyba pójść właśnie w tym kierunku. Mamy poczucie, że jesteśmy na tym polu pionierami.
 
Pod koniec lutego dotarła do nas informacja o tym, że wydawnictwo „Przekrój” miało problemy z wypłaceniem swoim pracownikom pensji?
 
Nieprawdą są zarzuty, jakoby wydawnictwo miało jakiekolwiek problemy finansowe. Pracownicy otrzymują pensje zawsze ostatniego dnia miesiąca. 28 lutego wszyscy otrzymali częściowo swoje wypłaty, natomiast resztę – 4 dni później. Wynikało to z faktu, że luty był krótszy niż pozostałe miesiące, a chcieliśmy dokapitalizować spółkę, która musiała udźwignąć ciężar uruchomienia nowej platformy internetowej.

Czy zmienią się teraz jakoś szczególnie warunki pracy dziennikarzy w tej nowej rzeczywistości?
 
Tak, daliśmy dziennikarzom bardzo ostre wymagania. Zakładamy, że obecnie praca w naszym wydawnictwie opiera się o przygotowywanie materiałów przede wszystkim do serwisu Przekrój.pl. Wszyscy pracownicy i współpracownicy nie mogą się już skupiać na przygotowywaniu kontentu tylko do jednego medium, oczekujemy patrzenia kompleksowego, przez pryzmat całego wydawnictwa, które ma dwa drukowane tytuły i żywy, rozbudowany serwis internetowy z dużymi codziennymi potrzebami. Kiedyś wszyscy przygotowywali materiały tak, aby móc zamknąć numer w piątek. Dzisiaj przyszły nowe czasy i wszystkie potrzeby trzeba realizować na bieżąco. M.in. dlatego z częścią dziennikarzy współpraca się nie ułożyła.
 
Dlaczego to właśnie Artur Rumianek został szefem wszystkich trzech tytułów?
 
Powołaliśmy Artura Rumianka na szefa obu tytułów drukowanych i platformy internetowej, ponieważ był wcześniej dyrektorem wydawnictwa i szefem ds. nowych mediów, a to właśnie nowe media mają wyznaczać kierunek rozwoju naszego wydawnictwa w przyszłości. W związku z tym wszyscy stwierdziliśmy, że w takiej nowej rzeczywistości musi być przysłowiowy jeden „kapitan na statku”.
 
Czy zmniejszenie liczby stron „Przekroju” i „Sukcesu” może oznaczać perspektywę odejścia od tytułów drukowanych w Waszym wydawnictwie?
 
Zmniejszenie liczby stron i ceny drukowanych wydań „Przekroju” i „Sukcesu” było z założenia jasnym sygnałem, że chcemy przede wszystkim postawić na aplikację. Podstawowym narzędziem jest nawigator Przekrój.pl, nie będziemy inwestować w rozwój wydań papierowych. Nie oznacza to, że przestaną się one ukazywać. Nie, będą dostępne i na pewno będziemy dokonywać jeszcze wielu zmian merytoryczno-graficznych.
 
Będę kolejne serwisy internetowe wydawnictwa Przekrój?
 
Myślimy o uruchomieniu kolejnych serwisów – będą to dwa nowe produkty, które będą dostępne jeszcze w tym roku, ale więcej na ten temat nie mogę jeszcze powiedzieć.
 
Co Pan sądzi o zawyżaniu wyników sprzedaży ogółem magazynu „Wprost”?
 
Fałszowanie danych dotyczących sprzedaży ma – że tak powiem – krótkie nogi. Mam nadzieję, że internet ukróci ten proceder, ponieważ tutaj możemy bardzo precyzyjnie określić, jaka jest liczba odbiorców aplikacji. Fałszowanie danych pokazuje desperację wydawców, którzy nie rozumieją, że czasy się zmieniają i chcą za wszelką cenę pewne rzeczy udowodnić. Uważam, że coś takiego to de facto strzał samobójczy.
 
Kogo upatruje Pan jako głównego konkurenta „Przekroju”?
 
Powiem szczerze, że ja nie znajduję bezpośredniego konkurenta dla „Przekroju”. My chcemy funkcjonować całkowicie poza polityką. Wszystkie tytuły, z którymi jesteśmy porównywani, ustawiły się de facto na tej samej opcji politycznej. Cały smaczek „Przekroju” polega na tym, że może go czytać zarówno skrajny lewicowiec, jak i prawicowiec. „Przekrój” jest neutralny, refleksyjny i tak pozostanie.
 
Co Pan myśli zatem o nowym tytule – „Uważam Rze”?
 
„Uważam Rze” fantastycznie wypełniło lukę po „dawnym” „Wprost”. Ten tygodnik będzie poważnym zagrożeniem dla „Wprost” na przyszłość. Jest bardzo dobrze redagowany i dobrze, że stał się ważnym forum debaty politycznej także dla innych opcji.

O rozmówcy
Grzegorz Hajdarowicz - wydawca, producent filmowy, przedsiębiorca. Założyciel i główny udziałowiec grupy kapitałowej Gremi, kontrolującej kilka spółek giełdowych, z aktywami idącymi w setki milionów złotych. Inwestuje głównie w Polsce i Brazylii. Od kilku lat, poprzez spółkę Gremi Film Production, Grzegorz Hajdarowicz zaangażowany jest w produkcję filmową. Wśród jego produkcji znaleźć można m.in. „City Island” z Andy Garcią w roli głównej. Konsul honorowy Republiki Brazylii. Jest właścicielem wydawnictwa Przekrój, które wydaje tygodnik „Przekrój”, miesięcznik „Sukces” oraz serwis Przekrój.pl.

Dołącz do dyskusji: Grzegorz Hajdarowicz - właściciel Wydawnictwa Przekrój

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl