SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Czy da się opowiedzieć historię polskiego rapu? Recenzja dokumentu Netfliksa zatytułowanego „Cały ten rap”

Opowiedzenie o tym, jak narodził się w Polsce rap i co się z nim dzisiaj dzieje, to zadanie karkołomne. W sześcioodcinkowym dokumencie podjął się tego scenarzysta i reżyser Piotr Szubstarski. Głos zabierają kultowi twórcy polskiej sceny rapowej, a także debiutanci. Czy udało im się uchwycić fenomen?

„Cały ten rap”, Netflix, fot. materiały prasowe„Cały ten rap”, Netflix, fot. materiały prasowe

Trudno recenzować dokument, w którym wypowiadają się eksperci i uczestnicy sceny rapowej, bo przecież mogą wyrażać swoje opinie, dzielić emocjami i nie podlega to ocenie. Sam pomysł na serial jest godny podziwu, ponieważ w każdym z sześciu rozdziałów poznajemy inny element polskiej kultury rapowej. Zaczynamy od prehistorii, czyli wczesnych lat 90. Świetnie o początkach opowiadają Bilon, Sokół, Liroy, DJ 600 V oraz dziennikarka Bogna Świątkowska, nazywana „matką chrzestną polskiego hip-hopu”, ponieważ już we wczesnych latach 90. (1993-1997) prowadziła w Radiu Kolor audycję „Kolorszok” poświęconą niepopularnemu wówczas tematowi.

Dawno temu w polskim rapie

Na czym więc polega problem? Zostajemy zasypani milionem wypowiedzi, które są warte uwagi, ale trudno skupić się na jednej myśli, bo już kolejny rozmówca rozwija własny wątek. Rozumiem, że twórcy chcieli zmieścić jak najwięcej tematów i wypowiedzi, ale przez to serial staje się gonitwą jednej ciekawej myśli za drugą. Zabrakło przestrzeni dla tych najwybitniejszych twórców, żeby powiedzieli nieco więcej. Na przykład brakuje głosu Abradaba, który pojawia się okazjonalnie, ale zdecydowanie nie wyczerpuje kwestii fenomenu Kalibru 44. Magik jest zaledwie wspominany. Więcej szczęście ma Liroy, nieco szerzej opowiadający o swoich początkach i absurdach związanych z popularnością, gdy nie miał o niej pojęcia.

Tede także opowiada swoją historię, ale znowu – nie ma miejsca na zderzenie fenomenów. Kto słuchał Tedego, a kto Kalibru 44 i dlaczego? Jak zmieniła się działalność Borixona, który przecież wciąż jest aktywny zawodowo i wydaje się największym dinozaurem polskiej sceny, nadal mającym pomysły na swoją na niej obecność.

W dokumencie nie pojawia się Paluch, Małpa, Taco Hemingway (raper z zasady nie udziela wywiadów, więc może w tym leży problem), ani Quebonafide (tu również zakończona działalność muzyczna może być powodem niechęci do zabierania głosu w dokumencie). Trudno jednak wypełnić historię rapową między oldschoolem a newschoolem bez obecności tych twórców. Zwłaszcza że są ważni zarówno dla milenialsów, jak i „zetek”.

Małpa podczas tegorocznego festiwalu WRO urban SOUND.jungle zagrał repertuar z płyty „Kilka numerów o czymś” (wydanej w 2009 roku), co było unikatowym wydarzeniem dla jego fanów, więc tym bardziej brak rozmowy z twórcą łączącym dwa pokolenia słuchaczy, doskwiera. Naturalnie, że przeszkody mogły być rozmaite – harmonogramy, deadline’ny, logistyka. Jednak historia polskiego rapu bez odnotowania kilku kluczowych graczy wydaje się niekompletna.

Innym problemem jest brak konfrontacji twórców. Każdy z nich mówi do oka kamery, przez co nie ma dynamicznej rozmowy i zderzenia poglądów, a przecież bez beefów nie ma rapu. Tematyki tych najpopularniejszych konfliktów również w dokumencie zabrakło. Nie chodzi o to, żeby rozgrzebywać stare rany, ale żeby przypomnieć, czym żyła scena w latach 90., czy na początku wieku.

Kobiety na scenie

Trzeci odcinek poświęcony jest kobietom w rapie i tutaj ciekawie wypowiadają się twórczynie, m.in. Rena, Bambi, Young Leosia, Wdowa oraz Ryfa Ri. Mężczyźni przyznają, że kiedyś nie było przestrzeni dla kobiecego rapu, ale znowu – mało mówi się o tym, dlaczego, co sprawiało, że kobiety nie miały głosu, a przecież „stary dobry” patriarchat to także część rapowego fundamentu.

Na pewno cenna jest obecność Pezeta, Fisza i Ostrego. Oni najbardziej indywidualnie podchodzą do tematu, nie boją się mówić, co myślą. Zwłaszcza Pezet wyrasta w dokumencie na twórcę dojrzałego, kompletnego i z pomysłem na to, co dalej. To jest o tyle ważne, że przecież dawniej raper po 40. był – z małymi wyjątkami – nieszczególnie atrakcyjny dla młodego, mainstreamowego odbiorcy. A teraz zarówno Pezet, jak i K44 wciąż funkcjonują na rynku i dobrze sobie radzą. Z pewnością przydałby się nowy materiał od K44.

Czy to wciąż sztuka ulicy?

Najlepszym odcinkiem dokumentu jest część czwarta zatytułowana „Pokolenia”, gdzie goście mówią o tym, co zostało z kultury hip-hopowej i czy rap jest dzisiaj popem. Białas stwierdza: „Brzydziliśmy się tym, czym się później staliśmy”, co dobrze obrazuje, czym był hip-hop wczoraj, a czym jest dzisiaj. Dawne przywiązanie do idei, lojalności wobec „ulicy i dobrych chłopaków” wyparte zostało przez przedsiębiorczość i algorytmy. Nikt nie ukrywa, że to opłacalny biznes i że pieniądze są jedną z ważniejszych motywacji dla obecności w nim. Niektórzy rozmówcy z rozbawieniem wspominają czasy tworzenia rapu „dla idei”.

Pop-rap. Co powiedzieć, czy jak powiedzieć?

Kizo mówi, że wszyscy dziś mogą robić rap, każdy może się nazywać raperem i dlatego ta kultura straciła na wartości. Twórca jest spostrzegawczy i zdystansowany do tego, jaki ma wizerunek medialny i nie boi się z tego kpić.

Sądzę, że ciekawie wypadłoby zderzenie opinii twórców na temat tego, czym był i czym jest auto-tune. Przez to, że wszyscy raperzy i raperki monologują do kamery, nie ma żywej dyskusji o tym, jak rap stał się częścią popkultury. Odnoszę wrażenie, że nikt nie chce nikogo urazić, a przez to momentami gości prześlizgują się po tematach, zachowując dużą ostrożność.

Dokument jest pięknie zrealizowany, przypomina kolorowy teledysk wypełniony archiwaliami. Narratorem całości jest Adrian Suma, który puentuje wypowiedzi zaproszonych gości. Gdyby uszczuplić ich listę, ale dać im więcej czasu antenowego, otrzymalibyśmy pogłębiony, zniuansowany obraz rodzimego rapu. Widać też przewagę ilościową młodego pokolenia raperów nad poprzednią generacją, a niekonieczni młodzi twórcy mają tak wiele do powiedzenia.

„Cały ten rap” to pozycja obowiązkowa dla fanów muzyki i dla widzów zainteresowanych skondensowanym spojrzeniem na polską popkulturę ostatnich trzech dekad. Nie jest idealnie, ale warto obejrzeć.

Serial dokumentalny „Cały ten rap” od 31 lipca dostępny jest na platformie Netflix.

Dołącz do dyskusji: Czy da się opowiedzieć historię polskiego rapu? Recenzja dokumentu Netfliksa zatytułowanego „Cały ten rap”

4 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Trolpa
Taco i qebo nie wystąpili w dokumencie o hiphopie bo to nie są raperzy tylko piosenkarze popowi
odpowiedź
User
Trolpa
Taco i qebo nie wystąpili w dokumencie o hiphopie bo to nie są raperzy tylko piosenkarze popowi
odpowiedź
User
dr matematyki
A kiedy ktoś nakręci dokument o historii polskiego metalu ? Co, będzie słaba oglądalność i na tym się nie zarobi, prawda ? Łobuzy jedne ..
odpowiedź