Kultowe sitcomy, które obejrzysz w streamingu
Reaktywacje sitcomów, to pomysł, do którego wciąż wracają stacje telewizyjne i platformy streamingowe. Te ostatnie chcą mieć pewny hit oparty na sentymencie widowni tęskniącej za ulubionym bohaterem niewidzianym przez lata. I to na ogół pożyczonym z telewizji ogólnodostępnej. Nowe życie popularnego serialu to szansa na udany ciąg dalszy. Jakie sitcomy wrócą w najbliższym czasie?
1. „Kroniki Seinfelda” (1989-1998, NBC) – Netflix
„Kroniki Seinfelda” opowiadają o przygodach czwórki przyjaciół: Jerry’ego, Elaine, Kramera (Michael Richards) i George’a. Twórcy serialu to Larry David oraz Jerry Seinfeld. Ten drugi występował w serialu w roli samego siebie. Seinfeld jest w serialu komikiem i komentuje w swoich występach wydarzenia życia codziennego. Mieszka na Manhatannie, gdzie sąsiaduje z dziwacznym Kramerem, a jego najlepszymi przyjaciółmi są George (Jason Alexander) oraz Elaine (Julia Louis-Dreyfus). Przez wielu widzów ta produkcja określana jest mianem kultowej.
Fani serialu zastanawiają się, czy Jerry Seinfeld i Larry David podejmą drugą próbę zakończenia „Kronik Seinfelda”. Przypomnijmy, że finał serialu NBC wzbudził sporo kontrowersji i nie wszystkim przypadł do gustu (mowa o słynnym aresztowaniu bohaterów i procesie sądowym oderwanym od typowej fabuły sitcomu).
Podczas październikowego występu scenicznego komik Jerry Seinfeld powiedział publiczności w bostońskim Boch Center, że ma „mały sekret” dotyczący finału kontrowersyjnego serialu NBC i że „stanie się coś, co będzie miało związek z tym zakończeniem”. „To jeszcze się nie wydarzyło” – tajemniczo poinformował bostońską publiczność. „I właśnie o tym, o czym myślicie, Larry i ja również myśleliśmy, więc przekonacie się za jakimś czas”. Seinfeld nie opowiedział więcej o tym, nad czym on i David będą pracować – nie wiadomo więc, czy będzie to odcinek specjalny, czy cały sezon serialu. W 2018 roku Seinfeld powiedział Ellen DeGeneres, że powrót komedii jest możliwy, ale od tamtego czasu nic się w kwestii reaktywacji serialu nie zdarzyło.
2. „Frasier” (1993-2004, NBC) – SkyShowtime
„Frasier” to serial o psychiatrze, który podczas audycji radiowej pomaga w rozwiązywaniu problemów swoich słuchaczy. Jedenaście sezonów produkcji powstało dla NBC, ale sequel wyprodukował Paramount+. W Polsce nowe odcinki można oglądać w ofercie SkyShowtime.
W tym roku kultowy „Frasier” skończył 30 lat i wrócił z nowymi odcinkami. Niestety nie jest to udany powrót.
Frasier Craine (Kelsey Grammer) wrócił do Bostonu, zaczął pracę na Uniwersytecie Harvarda i nowe życie w mieście, które dobrze zna i w którym mieszka jego syn. Pomysł nie był zły, ale zabrakło namysłu nad tym, jak bardzo nieudane są relacje ojciec-syn i co stało się zarzewiem konfliktu.
W pierwszym odcinku dowiadujemy się, że nie mają ze sobą kontaktu, rzadko się widują, Freddy (Jack Cutmore-Scott) nie dąży do spotkań z ojcem. Gdy przypomnimy sobie pierwsze sezony „Frasiera” nietrudno zgadnąć, dlaczego tak jest. Frasier, mieszkając w Seattle, odwiedzał syna dosyć rzadko, czasem jeździł z nim na wakacje, tak naprawdę interesował się jedynie jego edukacją. W latach 90. nikt nie miał mu tego za złe, dzisiaj sytuacja wygląda nieco inaczej. Zamiast jednak rozwinąć ten wątek, twórcy grzęzną w kanapowych rozmowach, które mają w kilka minut rozwiązać wieloletnie problemy postaci.
Czego dowiadujemy się z nowego sezonu „Frasiera”? Poza tym, że Craine mieszkał w Chicago 20 lat (to ważna informacja dla osób zastanawiających się, jak potoczyły się losy bohatera gdy w ostatnim odcinku nagle zmienił swoje plany) i niedawno pochował ojca, planuje polecieć do Paryża, żeby pracować nad nową książką. Spontanicznie zostaje w Bostonie. Twórcy powtórzyli więc motyw z oryginalnej serii, kiedy to doktor Craine został w Seattle, żeby pomóc ojcu, który został ranny podczas służby i musiał odejść z policji. Tym razem Frasier zamieszka z synem i będzie próbował odbudować to, co stracił w minionych latach.
Niestety dialogi nie są zabawne, za bardzo obliczone na efekt podpowiadany przez „śmiech z puszki”, brak im błyskotliwości i sarkazmu charakterystycznego dla starych sezonów. John Mahoney świetnie wypadał w scenach z Grammerem dlatego ich trudna relacja była idealnym budulcem akcji serialu. W tym momencie Freddy wydaje się nie mieć tylu „właściwości” co jego dziadek, żeby pociągnąć fabułę odcinka. Nie wiadomo, czy powstanie drugi sezon, amerykańskie recenzje były bardzo chłodne i krytyczne.
3. „Pomoc domowa” (1993-1999, CBS) – Amazon Prime Video
Historia ekscentrycznej mieszkanki Nowego Jorku, Fran Fine (w tej roli Fran Drescher), która po stracie pracy w salonie sukien ślubnych trafia do domu Maxwella Sheffielda (w tej roli Charles Shaughnessy) i zostaje nianią jego dzieci, stała się telewizyjnym hitem na całym świecie. Doczekaliśmy się własnej wersji serialu z Agnieszką Dygant w roli głównej. Rodzima produkcja przypadła do gustu także twórcom oryginału.
Fenomen amerykańskiej „Pomocy domowej” polega na charyzmie aktorki wcielającej się w postać Fran Fine, ale także na zabawnych dialogach, które – podobnie jak kilka lat później w „Kochanych kłopotach” – były szybką wymianą zdań, zdecydowanie bardziej dynamiczną niż w innych serialach ówczesnej telewizji. Ironiczne dyskusje, które Fran prowadziła z kamerdynerem Nilsem (Daniel Davis) i swoją matką oraz babką przeszły już do telewizyjnej klasyki.
„Pomoc domowa” to historia o miłości i przyjaźni, ale okraszona współczesnym komentarzem społecznym dotyczącym różnic kulturowych i statusów społecznych. Fran była prostolinijną dziewczyną z Queens wywodzącą się z żydowskiej rodziny, a brytyjski producent teatralny Max Sheffield i jego współpracownica „CC” Babcock (Lauren Lane) aspirowali do klasy wyższej i w oczach kamerdynera uchodzili za snobów.
Twórcy i obsada spotykali się przy okazji okrągłych rocznic serialu, ale nigdy nie było mowy o reaktywacji serialu. Trudno byłoby sobie ją wyobrazić, chyba że Fran ponownie stałaby się singielką i na nowo układała życie np. po śmierci męża tak jak Carrie Bradshaw z „Seksu w wielkim mieście”.
4. „Murpy Brown” (1988-1998, CBS) – w Polsce brak, w USA - Amazon Prime Video
W przeciwieństwie do pozostałych sitcomów „Murphy Brown” nie jest obecna w ofercie żadnej z dostępnych w Polsce platform streamingowych. Mowa o starych sezonach, jak i reaktywacji z 2018 roku.
Sitcom święcił triumfy na przełomie lat 80. i 90. Pokazywał realia pracy w redakcji telewizyjnej. Murphy Brown (w tej roli Candice Bergen) to świetna dziennikarka, która samotnie wychowuje syna i pokazuje nam, jak zmienia się telewizja newsowa końca XX wieku. Pomysł na wznowienie serialu został zrealizowany w 2018 i okazał się porażką frekwencyjną. Mimo że nowe odcinki starają się iść z duchem czasu i pokazują, jak bohaterka radzi sobie z technologiami cyfrowymi i mediami społecznościowymi, to jednak nie wystarczyło, aby przyciągnąć widownię do telewizorów. Widzów zraziło też, że serial jednoznacznie opowiedział się przeciwko ówczesnemu prezydentowi, czyli Donaldowi Trumpowi i toczył swoistą wojnę światopoglądową z republikańską wizją świata. Niektórzy uznali, że nie ma na to miejsca w sitcomie.
Murphy Brown jako idolka pokoleń młodych dziewczyn marzących o podobnej karierze pod koniec lat 90. wróciła i nie trafiła w moment. Nie znalazła odbiorczyń identyfikujących się z jej sytuacją – aktywnych zawodowo i szukających nowego pomysłu na działalność zawodową kobiet po 60. roku życia. Szkoda, ponieważ ten serial był jedną z ważniejszych produkcji komediowych CBS przełomu lat 80. i 90, a bohaterka postacią ikoniczną dla widowni tamtego okresu. Niektórzy zniesmaczeni powrotem serialu uznali, że nowe odcinki zepsuły dziedzictwo oryginalnej „Murphy Brown” i dobre wspomnienia z przeszłości.
5. „Przyjaciele” (1994-2004, NBC) – HBO Max
„Przyjaciele”, czyli serial o szóstce bohaterów po trzydziestce, którzy mieszkają w Nowym Jorku, pracują, randkują, szukają pomysłu na siebie to fenomen, o którym pisaliśmy więcej tutaj i tutaj. Tutaj znajdziecie najlepsze odcinki z udziałem zmarłego niedawno Matthew Perry’ego.
Serial doczekał się odcinka specjalnego, w którym wszyscy aktorzy z głównej obsady wspominali pracę na planie i to, jak sitcom zmienił ich życie. Wraz ze śmiercią Perry’ego oczywistym stało się to, że na żaden inny ciąg dalszy nie możemy już liczyć. Patrząc na przykład „Frasiera” i „Murphy Brown” to wcale nie jest zła wiadomość.