SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Marcinkiewicz pisze bloga

Kazimierz Marcinkiewicz publikuje bloga na Onet.pl.

"Czuję się wolny" - ujawnił w swoim pierwszym blogowym wpisie Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier rządu RP od poniedziałku, 31 lipca 2006 roku, prowadzi swój internetowy pamiętnik na łamach portalu Onet.pl. Aktualizowane wpisy będą zamieszczane w serwisie wiadomości.onet.pl

Jak zdradza K. Marcinkiewicz do bloga namawiał go od dawna Konrad Ciesiołkiewicz, były rzecznik rządu, a ostatecznie przekonali go synowie.

- Od dawna moi przyjaciele, współpracownicy i synowie namawiali mnie na blog. Inni radzili, że powinienem pisać pamiętnik z każdego dnia pełnienia funkcji premiera i prezydenta Warszawy, bo to może mieć w przyszłości dużą wartość. Tak więc połączyłem jedno z drugim i stworzyłem pamiętnik internetowy. Lubię i korzystam nieustannie z nowych technologii, regularnie czytam blogi dziennikarzy, publicystów, ludzi znanych, więc postanowiłem w końcu sam spróbować. To jest też dobra forma prowadzenia dialogu z młodymi ludźmi, a ich opinie bardzo sobie cenię. To będzie mój blog i ja będę brał odpowiedzialność za teksty, które będą się tam ukazywać. Chciałem też ściśle partyjny, ani miejski. Będę w nim pisał o wszystkim, co mnie nurtuje, czyli i o polityce, i o Warszawie, i o moim prywatnym życiu - powiedział dla wortalu Wirtualnemedia.pl Kazimierz Marcinkiewicz.

Konrad Ciesiołkiewicz, obecnie doradca Marcinkiewicza, zaznacza, że będą na nim umieszczane prywatne komentarze byłego premiera, nie będą one wygłaszane w imieniu urzędu miasta czy PiS-u.

Blog ma być uzupełniany nowymi wpisami prawie codziennie. Zdaniem Adama Łaszyna, specjalisty ds. wizerunku, blog jest dobrym pomysłem na zdobywanie nowych zwolenników.

Pierwszy wpis opisuje pierwsze dni po zakończeniu sprawowania funkcji szefa rządu.

Skończyłem z premierostwem mocnym akcentem. Pojechałem do Sopotu, do przyjaciół, żeby odpocząć, ale też popracować. Kapitalnie. Czuję się wolny. To był doskonały pomysł. Trzy dni dyskusji, analizy, burzy mózgów, sporów i kłótni na temat Warszawy i fizyczna „orka”. Tego mi było potrzeba. Sama rozmowa o Warszawie jest fascynująca. Potencjał tego wspaniałego miasta. Ogromny. Ciągle uwięziony, ale ogromny. Ta fascynująca historia i determinacja, a dziś młodość, tryskająca młodość. Przyzwyczaiłem się do stert papierów, ale tyle dokumentów na temat Warszawy poraża. Wiem, wiem … muszę to wszystko przeczytać. Ale debata jest przyjemniejsza i bardziej twórcza. Znów muszę przyznać, że różnorodność naszego teamu jest jego podstawową wartością. Każdy „od innej matki”, każdy z innymi talentami i wiedzą, każdy z zupełnie innym temperamentem, a wszyscy razem możemy wszystko. No może prawie wszystko.
 
Zastanawiałem się jak wyrzucić z siebie cały balast rządzenia, cały stres i ogromne napięcie gromadzone przez 9 miesięcy. Jak urodzić coś nowego, zupełnie innego? Co zrobić by nie wpadać w rutynę i dać powiew świeżości. Wybór sportowej walki okazał się trafiony. Walczenie rękoma i nogami a właściwie całym ciałem z morzem, z falami dawały świetny rezultat. Jak dobrze pływać delfinem, można bić, walić nie robiąc nikomu krzywdy. Czułem jak zostawiam w wodzie „coś” co mi nie jest już potrzebne. Później katamaran i ekscytująca wywrotka. Dalej motorówka, skuter wodny, kajak na ponad metrowej fali,… to jest to „co misie lubią najbardziej”.
 
Jeszcze tylko gdzieś jakaś dyskoteka /I’m 47. Can I dance? Yes, I can, I need, I love/ i mogę wracać do Warszawy, do pracy. Tak jak w SPATiFie dawno się nie wybawiłem. Bardzo krótka, ale jednak kapitalna dawka wolności /z zachowanie zasad oczywiście – ciemniaki/. Sporo ładnych i świetnie tańczących dziewczyn. To zawsze cieszy. Pewnie znów tu wrócę. Trudno nie wracać do Trójmiasta, do przyjaciół.
 
Jestem cierpliwy, ale ta stała melodia opozycji, części publicystów i ekspertów, a nawet zawsze wspaniałomyślnych przyjaciół z PiS zaczyna być denerwująca – Marcinkiewicz to PR i nic więcej, dobry PR, ale tylko to. Jakież to bzdury. Jestem pewien, że Oni wszyscy /duża litera – bo szanuję wszystkich adwersarzy/ mają pełną świadomość, że nie da się sprzedać powietrza jako mięsa, ani ropuchy jako królewicza. W polityce to niemożliwe.
 
Jak ten leń siedzący na tapczanie powinienem wymienić wszystkie podjęte działania. Ale jak na lenia przystało mnie się nie chce. Wymienię więc tylko niektóre. Kto nie podwyższył akcyzy na benzyny? Kosztowało to budżet 2 mld zł, a przyniosło gospodarce dobry pożytek. Kto dopchnął kolanem dochody budżetu państwa na 2006 rok? Wszyscy wieścili załamanie budżetu. A tu proszę wykonanie jest doskonałe i deficyt będzie niższy od planowanych 30 mld zł. To może krasnoludki działają w państwie?
 
A kto wskazał w budżecie środki finansowe na becikowe, 2 tygodnie urlopów macierzyńskich, dożywianie dzieci, pomoc socjalną dla rolników, stypendia dla młodzieży i studentów, dopłaty do paliwa rolniczego i tysiące innych ważnych zadań państwa wobec obywateli? Kto to zrobił? Może opozycja, a może eksperci. To wszystko to też PR? Dalej… Kto przygotował ustawę o zamówieniach publicznych, sadach gospodarczych, biopaliwach, podatkach, sądach 24 godzinnych…. Kto przyciągnął wielkich i średnich inwestorów zagranicznych do naszego kraju? Przychodzą na piękne oczy? Może, ale w takim razie czyje? Może błękitne oczy? Wówczas zgoda. Chyba się chwalę. Więc kończę.

http://kmarcinkiewicz.blog.onet.pl/

Dołącz do dyskusji: Marcinkiewicz pisze bloga

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl