Max już w Polsce. Czym różni się polska oferta od wersji z USA?
HBO Max w dniu 11 czerwca zostało oficjalnie i definitywnie zastąpione przez nowy serwis o nazwie Max. Dla użytkowników platformy oznacza to dużą zmianę, ale też potencjalnie wielką szansę. Narzekań na niedobory w bibliotece zamkniętego wczoraj serwisu przecież nie brakowało. Jak pod tym względem wypada Max?
Polscy użytkownicy HBO Max po wielu miesiącach oczekiwań we wtorek 11 czerwca nareszcie doczekali się premiery usługi, która definitywnie zastąpi poprzedni serwis streamingowy należący do Warner Bros. Discovery. W sytuacjach tego typu zwykło się używać określenia: “Umarł król, niech żyje król”, lecz w opinii wielu klientów HBO Max daleko było do królowania. Gdy platforma zadebiutowała na rodzimym rynku w marcu 2022 roku, spodziewaliśmy się małej rewolucji, lecz biblioteka oferowanych produkcji wcale nie była gigantycznym upgrade'em względem wcześniejszego HBO GO.
Jak pod tym względem wypada dzisiejsza premiera Maxa? Przedstawicielka TVN Warner Bros. Discovery Dorota Eberhardt na poniedziałkowym spotkaniu z przedstawicielami mediów zaznaczała, że serwis zadebiutuje w naszym kraju z biblioteką mieszczącą w sobie 27 tys. godzin treści, z czego ponad 25 proc. będą stanowić produkcje polskie. Na papierze brzmi to imponująco, ale jak zawsze w przypadku podobnych deklaracji, warto przyjrzeć się ofercie platformy Max nieco dokładniej.
Max bije HBO Max sportem i produkcjami Playera
Na samym wstępie trzeba zaznaczyć, że dwie najważniejsze nowości względem HBO Max są związane z jednoczesnym połączeniu platformy z istniejącym w Polsce od 2011 roku. Dziś wiemy już, że w dłuższej perspektywie Player ma się stać serwisem bezpłatnym, ponieważ jego najważniejsze produkcje oryginalne trafiły na Maxa. Podobnie będzie też z nadchodzącymi sezonami lubianych produkcji fabularnych oraz tworzonymi obecnie nowościami. Warner Bros. Discovery w zauważalny sposób chce pokazać, że Max będzie stał polskimi filmami i serialami.
Co ważne, polskie seriale Maxa trafiać będą od razu również do globalnej wersji serwisu w oryginalnej wersji językowej, a także z angielskim i hiszpańskim dubbingiem. To już się zresztą dzieje. Znane z Playera seriale “Szadź” i “Skazana” trafiły do amerykańskiego widza (odpowiednio jako “Angel of Death” i “The Convict”), który może je znaleźć właśnie na Maxie. W tamtejszej ofercie znajdziemy obecnie tylko premierową odsłonę “Skazanej”, z kolei w przypadku “Szadzi” mowa o wszystkich trzech sezonach.
Drugą istotną zmianą względem HBO Max jest pojawienie się w ofercie transmisji sportowych. Należy jednak w tym miejscu dodać, że aby korzystać ze streamów wydarzeń takich jak tenisowe Wielkie Szlemy, zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich, wyścigi kolarskiego touru czy Speedway Grand Prix trzeba wykupić dodatek “Kanały TV i Sport” w cenie 20 zł miesięcznie. Z tej części Maxa korzystać więc będzie tylko część polskich użytkowników. Pozostali klienci będą mogli oglądać na żywo “tylko” stacje TVN (dostępna już w pakiecie podstawowym z reklamami), HBO, HBO2 i HBO3 (dostępne od pakietu standard wzwyż). Wyjątkiem są igrzyska olimpijskie w Paryżu, które będą dostępne w każdym pakiecie.
Czytaj też: Koniec HBO Max. Jak korzystać z platformy Max?
Serwis Max w Polsce i w Stanach Zjednoczonych - porównanie
Czy można w takim razie powiedzieć, że Polacy obudzili się dzisiaj w nowej rzeczywistości? Niestety nie. Debiut Maxa w Polsce został bowiem w dużej mierze podporządkowany połączeniu HBO Max z Playerem, a niekoniecznie doszlusowaniu polskiej wersji serwisu do jej amerykańskiego odpowiednika. W praktyce Max nie różni się szczególnie od swojego poprzednika, jeżeli weźmiemy pod uwagę tylko zagraniczne produkcje Warnera, Cartoon Network, Adult Swim czy DC.
Weźmy pierwsze z brzegu hasło, które mogłaby wpisać osoba zainteresowana ofertą Maxa: “Batman”. Czy polscy fani Mrocznego Rycerza i superbohaterskich produkcji od 11 czerwca będą w lepszych humorach? Otóż nie, bo względem HBO Max w bibliotece tytułów spod szyldu DC nic się nie zmieniło. W serwisie nie znajdziemy ani “Batmana” z 2022 roku (choć w ofercie Playera można go wykupić za 10 zł), ani starszych tytułów takich jak “Powrót Batmana”, “Batman przyszłości”, animowany “Batman” z 2004 roku czy “Lego Batman: Film”. To tylko garstka z podobnych tytułów, które w amerykańskim Maxie są dostępne, a polscy widzowie wciąż ich nie otrzymali.
Sposób potraktowania sztandarowego przecież bohatera z katalogu wytwórni Warner Bros. jest niestety indykatorem szerszego problemu z omawianym serwisem streamingowym. Poszczególne huby tematyczne są tu mniej wyeksponowane niż na HBO Max, ale wciąż da się do nich dotrzeć z poziomu strony głównej. Wydaje się więc, że użytkownicy korzystają z tego sposobu wyszukiwania treści. Jeśli jednak klikną ikonę DC, Adult Swim czy Cartoon Network, to czeka ich rozczarowanie, bo Warner Bros. Discovery nie skorzystało z (wydawać by się mogło idealnej) okazji, by przynajmniej odrobinę poszerzyć zagraniczną ofertę.
Część z tych tytułów została sprzedana konkurencji, by wymienić tylko dostępne na Netflixie “Atomówki”, “Ligę Młodych” i “Ligę Sprawiedliwych”. Rzecz w tym, że prawie żaden z wymienionych w ostatnich akapitach tytułów nie trafił przez wszystkie te lata na HBO Max. Trudno więc na poważnie tłumaczyć Warner Bros. Discovery kwestią podpisanych z konkurencją umów. Na polskim Maxie znajdziemy też co prawda małe grono anglojęzycznych tytułów, do których nie mają z kolei dostępu odbiorcy w USA, lecz dotyczy to głównie mniej popularnych tytułów jak np. “Green Lantern”.
Max bez olbrzymiej grupy tytułów w 4K
Osobnym, ale równie istotnym problemem jest brak jakości 4K w przypadku wielu popularnych tytułów. Amerykańska wersja serwisu może się pochwalić ponad 1 tys. godzin filmów i seriali w jakości Ultra HD. Gdy tamtejsze HBO Max przeistaczało się w nową platformę, firma wskazywała na 8 razy więcej treści 4K na Maxie. Polscy widzowie mogą tylko pomarzyć o podobnym poszerzeniu. Choć produkcje w 4K wymagają od 11 czerwca wykupienia przez użytkownika pakietu premium w cenie 49,99 zł/mies. lub 499 zł za rok z góry, nie ma ich zauważalnie więcej niż na HBO Max.
W Polsce nie obejrzymy w lepszej jakości m.in. “Sukcesji”, “Ligi Sprawiedliwości”, “Młodego Sheldona”, filmów z serii “Fantastyczne zwierzęta” (lepiej potraktowaną oryginalne produkcje o Harrym Potterze) czy “Euforii”. Łącznie oferta 4K w momencie premiery Maxa w Polsce oscyluje w okolicach 50 tytułów. Co w dużej mierze stawia pod znakiem zapytania sens wykupywania najdroższego pakietu.
Tych filmów i seriali nie ma w serwisie Max
Wymienienie wszystkich produkcji z amerykańskiego Maxa, których nie obejrzymy na chwilę obecną w Polsce zajęłoby mnóstwo czasu i byłoby zajęciem niezwykle depresyjnym. Pokusiłem się jednak o wypisanie kilkudziesięciu godnych uwagi tytułów. Na liście znajdziecie klasyczne animacje Cartoon Network i Adult Swim, kinowe nowości z ostatnich lat, wielkie klasyki dystrybuowane przez Warner Bros. Pictures oraz produkcje Max Originals:
- Batman (2022)
- Batman przyszłości
- Liga Sprawiedliwych
- Liga Sprawiedliwych bez granic
- Atomówki
- Superman (1978)
- Matrix Zmartwychwstania
- 2001: Odyseja kosmiczna
- Villainous (tytuł Max Original)
- Gremlins: Secrets of the Mogwai (tytuł Max Original)
- Batman (1989)
- Powrót Batmana
- Batman Forever
- Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)
- Superman (1996)
- Casablanca
- Godzilla (2014)
- Godzilla II: Król potworów
- Godzilla vs. Kong
- Joker
- Kosmiczny mecz: Nowa era
- Ed, Edd i Eddy
- Chojrak - tchórzliwy pies
- Lego Batman: Film
- Mroczne przygody Billy'ego i Mandy
- Legion samobójców
- Legion samobójców - The Suicide Squad
- Młodzi Tytani
- Titans
- Watchmen. Strażnicy
- The Looney Tunes Show (2011)
- The Venture Bros.
- Harvey Birdman, Attorney at Law
- Człowiek ze stali
Dołącz do dyskusji: Max już w Polsce. Czym różni się polska oferta od wersji z USA?
Utwierdzam się niemniej w przekonaniu, że wykupywanie subskrypcji w Max nie ma najmniejszego sensu, bo właśnie słabość poprzedniczki sprawiła, że zrezygnowałem, mimo obowiązującej wtedy zniżki 33%. Skoro kolejny rebranding prawie nic nie wnosi, poza podniesieniem ceny x2, to szkoda pieniędzy. Nie sądziłem, że zarząd WBD to ludzie nie potrafiący wyciągać wniosków. A może po prostu jesteśmy dla nich klientelą trzeciej kategorii, którą zwyczajnie można olewać? Tak to widzę.