SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Nie krytykuj szefa w e-mailu

Korespondując ze służbowego konta, można stracić posadę. Przekonało się o tym kilkanaście osób w Polsce

Użytkownicy blogów, e-maili, forów internetowych muszą być czuj ni. Za pospiesznie wypowiedzianą opinię w internecie może grozić proces. - Nam się wydaje, że mamy tu swoją prywatną przestrzeń. Tymczasem to takie samo medium jak każde inne - ostrzegają prawnicy, podał "Dziennik".

Internauci coraz częściej odkrywają, że ich ulubione zajęcie może prowadzić do straty pracy, a przynajmniej kłopotów. Bo internet to coraz rzadziej wirtualny Hyde Park, a coraz częściej poletko Wielkiego Brata.

I to na całym świecie. W USA zwolniono ostatnio jednego z ekonomistów tylko za to, że korzystając ze służbowego e-maila zdradził bankowe tajemnice, opisując kulisy swojej pracy. To niejedyny taki przypadek: pracę straciła też poszukująca przez internet partnera pracownica jednej z firm. Podobne sytu-acj e miały miejsce również w Polsce. Kilka miesięcy temu z pracy wyleciała urzędniczka szczecińskiej skarbówki. Szukała w sieci chętnych na miłosne igraszki.

- Ludzie w internecie, niczym w gronie najbliższych, dają upust emocjom - mówi psycholog i socjolog Joanna Heidtman. - Ale o ile w gronie najbliższych nie niesie to żadnych konsekwencji społecznych, o tyle w internecie, owszem, mogą być. Kiedyś, by porozmawiać, szło się na forum, na plac, na rynek. Teraz wchodzi się na forum interneto-we. Widzimy tylko ekran i zapominamy, że wszystko, co napiszemy, ma takie kon-sekwencj e, j akby się krzyknęło coś w tłum. Przy e-ma-ilach wystarczy pamiętać, że do prywatnej korespondencji służy konto prywatne, domowe, a służbowe jedynie do korespondencji zawodowej, bo to również wizytówka firmy.

Nowych reguł wirtualnego savoir-vivre'u uczy się najszybciej jak zwykle młode pokolenie. Jego przedstawiciel wpisał na forum: „W moim liceum była podobna sytuacja. Kilku uczniów napisało w blogu coś niepochlebnego o nauczycielce i sprawa się wydala. Wynikła afera i znacznie obniżono im przez to zachowanie”.

Ale najbardziej spektakularną w Polsce „ofiarą” wirtualnych niedyskrecji jest Czesław Wiszniewski. Dwa lata temu ten pracownik bydgoskiego ratusza, pod pseudonimami Kaktus, Wkurzony, Informacja publiczna czy Pipek, porwał się na forach internetowych na krytykę prezydenta Bydgoszczy, zarazem swojego szefa. Czyni! to ze służbowego komputera. Wpadł przez informatyka i stracił pracę. Dziś, gdy emocje opadły, Wiszniewski, który zosta! szefem biura bydgoskiego senatora PiS Kośmy Zło-towskiego, wspomina to tak: - Nie byłem wówczas pełnoetatowym pracownikiem ratusza, a jedynie stażystą. W czasie wolnym, w przerwach, gdy koledzy wychodzili na papierosa (ja nie palę), wchodziłem na forum i komentowałem tutejszą politykę. Na przykład wytykałem, że podczas kampanii związanej z wyborami do europarlamen-tu na 380-tysięczne miasto przydzielono 10 tablic przeznaczonych na plakaty. Co to za kampania?

Dziś Wiszniewski nie ma już żalu o zwolnienie.

- Nie odwoływałem się. Rzeczywiście, jeśli doszło do krytyki pracodawcy, to nie ma co się bronić. Mieli prawo tak zrobić. Może już lepiej było palić papierosy? - śmieje się Wiszniewski.
- Chociaż... Wydaje mi się, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi.

Dołącz do dyskusji: Nie krytykuj szefa w e-mailu

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl