Przeprosiny o. Tadeusza Rydzyka zostały "wymuszone", ale jego pozycja nie osłabła
O. Tadeusz Rydzyk dwukrotnie we wtorek odniósł się do swoich słów wygłoszonych podczas obchodów rocznicy założenia Radia Maryja, w których bagatelizował pedofilię. Najpierw w "Naszym Dzienniku" tłumaczył, że w wystąpieniach spontanicznych "można czegoś nie dopowiedzieć". A po południu w oświadczeniu już za nie przeprosił. - Wybryki o. Tadeusza Rydzyka nigdy jeszcze nie złamały jego kariery - zaznacza Jakub Halcewicz-Pleskaczewski, redaktor naczelny serwisu Więź.pl.
O. Rydzyk zabrał głos w czasie sobotnich uroczystości z okazji 29. rocznicy startu Radia Maryja. Mówił wówczas o sprawie bpa Edwarda Janiaka. W dokumencie Tomasza i Marka Sekielskich "Zabawa w chowanego" zarzucono mu udział w tuszowaniu przypadków pedofilii. Później papież Franciszek odsunął bp Janiaka od kierowania diecezją kaliską i przyjął jego rezygnację.
Jednak o. Rydzyk pod koniec mszy stwierdził, że bp Janiak to „współczesny męczennik mediów”. - Media to zrobiły. Teraz zwłaszcza te filmy, te filmidła. Jeszcze nazywają to niektórzy „dokument”. To jest manipulacja, to nie jest żaden dokument. To jest oszczerstwo, dopóki mu nie udowodnią - stwierdził dyrektor Radia Maryja.
Bagatelizował też przestępstwa popełniane przez duchownych: - To, że ksiądz zgrzeszył, no zgrzeszył. A kto nie ma pokus? Niech się pokaże.
Po tej wypowiedzi głos zabrał Tomasz Sekielski. - Biedny biskup Janiak stracił dobrą fuchę, ciepłe stanowisko, niezłą posadę, a wszystko przez tych Sekielskich - skomentował ironicznie dziennikarz. Podkreślił też, że o dymisji duchownego zdecydowały władze kościelne.
Prymas Polski, abp Wojciech Polak zażądał wyjaśnień od prowincjała Ojców Redemptorystów w sprawie sobotnich wypowiedzi dyrektora Radia Maryja.
W poniedziałek zakon Redemptorystów wydał oświadczenie w sprawie wypowiedzi szefa Radia Maryja. "Potępiamy całkowicie grzech i przestępstwo pedofilii, jak również wszelkie ukrywanie ich lub zwłokę w wyjaśnianiu spraw. Wszystkim osobom pokrzywdzonym głęboko współczujemy i otaczamy modlitwą" – można było w nim przeczytać.
We wtorek rano O. Rydzyk w „Naszym Dzienniku” tłumaczył: „W takich wystąpieniach spontanicznych można czegoś nie dopowiedzieć. Czym innym jest wystąpienie oficjalne, przygotowane, przemyślane, a czym innym spontaniczne, gdy reagujemy na to, co dzieje się wokół nas, nawet na spojrzenia ludzi”.
A po południu wydał oświadczenie, w którym padło słowo przepraszam. „Chcę stanowczo oświadczyć, iż w słowach, które wypowiedziałem 5 grudnia 2020 r. przy okazji obchodów rocznicy założenia Radia Maryja nie było moją intencją ranienie kogokolwiek, a zwłaszcza osób, które jako małoletnie doświadczyły przestępstw seksualnych ze strony duchownych. Tacy sprawcy, po rzetelnym dochodzeniu i udowodnieniu winni spotkać się ze stosowną karą” – zapewnił.
„W żaden sposób nie miałem zamiaru krytykować ani tym bardziej podważać decyzji Ojca Świętego wobec toczącej się sprawy ks. bpa Edwarda Janiaka. W mojej wypowiedzi odnosiłem się do atmosfery medialnej, która ferując przedwczesne wyroki utrudnia właściwym organom rzeczowe zbadanie problemu, dogłębne wyjaśnienie jego przyczyn, aby ofiary mogły otrzymać niezbędne zadośćuczynienie, a Kościół – również zraniony takimi czynami – środki zaradcze na przyszłość” – wyjaśniał. „Zdaję sobie sprawę, iż moje spontanicznie wypowiedziane słowa zostały inaczej zrozumiane i boleśnie dotknęły wiele osób. Przepraszam, iż tak się stało. Nie było to moim zamiarem” – dodał.
Wymuszone przeprosiny
Jak podkreśla Jakub Halcewicz-Pleskaczewski, redaktor naczelny serwisu Więź.pl, wybryki o. Tadeusza Rydzyka nigdy jeszcze nie złamały jego kariery. - Pamiętajmy, że już kard. Józef Glemp publicznie skarżył się na brak kontroli nad Radiem Maryja i upolitycznienie rozgłośni. Nic nie wskórał. Obecnie przynajmniej o. Rydzyk został zmuszony do wydania oświadczenia z przeprosinami – tłumaczy.
Jego zdaniem pojedyncze reakcje, zwłaszcza abp. Wojciecha Polaka, prymasa Polski i delegata episkopatu do spraw ochrony dzieci i młodzieży, oraz abp. Grzegorza Rysia, metropolity łódzkiego, który w Kaliszu zastępuje obecnie skompromitowanego bp. Janiaka, świadczą o tym, że wyłącznie kilka osób w episkopacie trafnie rozumie dobro Kościoła. - Przytłaczająca większość biskupów milcząco przyzwala na bagatelizowanie przestępstw seksualnych, zamiast otwarcie stanąć przy zranionych – mówi naczelny Więź.pl.
Zwraca uwagę, że o. Rydzyk nie zwykł mówić byle czego. - Podczas swoich wystąpień ma dokładnie przemyślane, kogo nagrodzi komplementami, kogo zgani, wobec kogo wyrazi jakie oczekiwania. A to była przecież rocznica powstania jego Radia Maryja, jedna z najważniejszych wypowiedzi w roku. Dlatego bardziej wierzyłbym w szczerość jego sobotniego wystąpienia niż w słowa z wtorkowego wywiadu dla "Naszego Dziennika" i z wydanego tego samego dnia oświadczenia, w którym pojawiły się nawet przeprosiny – ocenia Halcewicz-Pleskaczewski. - Sądzę, że o. Rydzyk dobrze wiedział, co chce powiedzieć podczas sobotnich obchodów, że istnieje określone audytorium, dla którego te słowa mają znaczenie. Trzeba wiedzieć, kim się otacza, kto go słucha, wspiera i finansuje, i w tym kontekście ocenić sensowność jego przekazu, nawet jeśli w powszechnym odczuciu jego wypowiedź była skandaliczna – dodaje.
Uważa, że „oświadczenie o. Rydzyka, zapewne wymuszone, pokazuje, że ktoś jednak skutecznie wywarł na niego wpływ”. - W tej chwili nie wiemy kto: czy był to prowincjał redemptorystów, czy może ktoś wcześniej wpłynął na prowincjała? Faktem jest, że dyrektor Radia Maryja pozwolił sobie na wiele, nie tylko mówiąc lekceważąco o przestępstwach seksualnych. Jego obronę bp. Janiaka można interpretować jako głos przeciwko papieżowi, który nawet zakazał biskupowi przebywania w diecezji na czas toczącego się przeciwko niemu postępowania – podkreśla.
Skandaliczne słowa
Aleksandra Pawlicka, publicystka „Newsweeka” także uważa, że o. Rydzyk „przeprosił, bo został do tego zmuszony”. - Nie zmienia to jednak faktu, że wcześniej wypowiedział skandaliczne słowa, które oddają niestety sposób myślenia niemałej części polskiego Kościoła - duchownych i wiernych - że wszystko, co dziś się dziś dzieje, to atak na Kościół wrogich mu sił – zaznacza.
Jej zdaniem o. Rydzyk takim zachowaniem „i szkodzi polskiemu Kościołowi, i demonstruje swoją w nim pozycję”. - Siła Tadeusza Rydzyka to nie pół miliona słuchaczy Radia Maryja, ale to wpływ, jaki ma w gronie hierarchów i estyma, jaką cieszy się w armii proboszczy i wikarych. To oni są jego tubą i przełożeniem na rząd dusz. A dzieje się tak dlatego, że Tadeusza Rydzyka pompuje władza, zasilając konta jego inwestycji solidnymi transferami z państwowej kasy. W ciągu ostatnich 5 lat to ponad 200 mln zł, czyli 40 mln zł rocznie. Każdy biskup chciałby mieć taki zastrzyk publicznych pieniędzy. Jeśli nałoży się na to treści głoszone przez redemptorystę z Torunia, powstaje obraz Kościoła jako skorumpowanej przez władzę, chroniącej przestępców, przemawiającej językiem nienawiści, mafijnej wręcz instytucji – komentuje w ostrym tonie dziennikarka.
Mechanizm wypierania
Tomasz Krzyżak, szef działu krajowego „Rzeczpospolitej”, publicysta zajmujący się sprawami Kościoła, przyznaje, że ostatnio pozycja o. Tadeusza Rydzyka w tej instytucji słabnie. - Ojciec Tadeusz ma w KEP sporo miłośników, ale to w tej chwili głównie biskupi emeryci lub przed emeryturą, więc ich głos dużo nie znaczy – mówi.
Podkreśla, że o. Tadeusz Rydzyk swoim sobotnim wystąpieniem szkodzi Kościołowi. – Bagatelizował problem pedofilii, zepchnął wszystko na media idąc pod prąd papieżowi i tym biskupom którzy chcą z tym tematem walczyć. W jego działaniu widzę mechanizm wypierania. "U nas jest dobrze, inni mają problem". Identyczne mechanizmy obserwowane były za granicą, np. w USA – uważa Krzyżak.
Zwraca uwagę, że papież w takich sprawach dziękuje dziennikarzom, a w Polsce po pierwszym filmie braci Sekielskich dziękowali i abp Polak i abp Stanisław Gądecki.
Odnosi się także do sobotnich słów o. Rydzyka – „to, że ksiądz zgrzeszył, no zgrzeszył. A kto nie ma pokus?”. – Moim zdaniem nie powinny padać z ust duchownego. Rozsądni ludzie wiedzą że ksiądz też grzeszy, ale to w jaki lekceważący sposób mówi o tym o. Rydzyk wygląda na przyzwolenie. Bo jego słowa trzeba odczytywać w konkretnym kontekście molestowania seksualnego nieletnich. Papież i biskupi mówią "zero tolerancji", a o. Tadeusz niejako usprawiedliwia pedofilów: "cóż każdemu może się zdarzyć". Idąc tą drogą rozumowania to policjanta, który kradnie powinniśmy usprawiedliwić – uważa Krzyżak.
Pogłębianie podziałów
Z kolei ks. Kazimierz Sowa uważa, że znaczenie o. Rydzyka w polskim Kościele wcale się nie zmienia. - Nadal uważany jest on przez znaczną część Episkopatu za swoistego „cudotwórcę", który wszystko co zapowiada z łatwością realizuje. Oczywiście nikogo metody i sposoby np. na pozyskanie środków materialnych na te dzieła, nie interesują. Ważne jest, że Ojciec Dyrektor ma kolejny sukces. Sukces, który odwzorowuje marzenia wielu biskupów i księży o Kościele potężnym, którego wszyscy się boją i który wszystko może, a władza klęczy przed nim lub bije mu brawo – uważa ks. Kazimierz Sowa.
- Od dawna uważam, że działalność O. Rydzyka przynosi więcej złego niż dobrego. I nie chodzi mi tu o tzw. PR Kościoła w Polsce. Raczej pogłębianie podziałów i nieustanne straszenie swoich wyznawców (tak, to nie przejęzyczenie, o. Rydzyk nie ma swoich słuchaczy, widzów czy studentów tylko ma swoich wyznawców) strasznym spustoszeniem moralnym i kulturowym jakie ich czeka jeśli przyjmą zasady którymi kieruje się wolny i demokratyczny świat, to zohydzanie Europy, a szczególnie Unii Europejskiej (przy jednoczesnym korzystaniu z funduszy UE) jest jedną z naczelnych zasad działania jego mediów – mówi ks. Sowa.
- Drugą, równie szkodliwą, jest wpajanie przekonania, że Polska i polski Kościół jest czymś nadzwyczajnym, wybranym przez Boga i niepodlegającym żadnej krytyce. To przekonanie o swoistym wybraństwie nie tylko nie ma pokrycia w faktach, ale jest dziś zwyczajnie nieprawdziwe. Oczywiście są też dobre skutki funkcjonowania mediów o. Dyrektora - pobudził do działania ludzi, którzy byli zostawieni (zwłaszcza w latach 90-tych) często sami sobie. Niezależnie od przesłania ideowego trzeba zauważyć, że to zaktywizowanie wielu środowisk katolickich z pewnością jest przykładem budowania społeczeństwa obywatelskiego – zauważa ks. Sowa.
Talenty biznesowe
Barbara Krysztofczyk, ekspertka ds. wizerunku i zarządzania sytuacją kryzysową, szefowa agencji szkoleniowo-konsultingowej Krystal Point, uważa, że z ust hierarchów kościelnych w temacie pedofilii powinny padać słowa, w których „zło nazywane jest złem, a dobro dobrem”. - Także z punktu widzenia wizerunkowego. Polski Kościół, jako instytucja, która kreuje się na strażnika moralności nie może zasad moralnych rozmiękczać we własnych szeregach. Z ust duchownego, któremu leży na sercu dobro polskiego Kościoła komunikaty dziś bezpieczne w temacie pedofilii to takie, które m.in. są zgodne z linią narracyjną papieża Franciszka. Spójność, konsekwencja, wrażliwość – to trójca, która powinna przyświecać wszystkim przesłaniom komunikacyjnym Kościoła. Teraz i na zawsze – podkreśla.
Dodaje jednak, że ma wrażenie, że „to co jest dobre dla polskiego Kościoła czy polskich wiernych to nie są aspekty, które o. Rydzykowi są bliskie”. - Ten katolicki biznesman wie doskonale, gdzie są jego najwierniejsi klienci i jakie komunikaty trzeba im dostarczyć, by pootwierali portfele. To umie najlepiej. I to też robi. Dlatego używa on takiego, a nie innego języka i podejmuje kontrowersyjne aktywności. W świecie jego wyznawców są one jak najbardziej pożądane. Robi to, co biznesowo jest dla niego najlepsze. I robi to bardzo efektywnie. Odstawiając na chwilę na bok wszelkie aspekty braku etyki w przekazach o. Rydzyka, należy jasno stwierdzić, że ten człowiek ma świetne wyczucie perswazyjne i talent do monetyzacji własnej narracji – kończy.
W ub.r. przychody Fundacji Lux Veritatis zmalały o 5,2 proc. do 45,53 mln zł, zysk netto z 3,33 do 1,3 mln zł. Przychody z darowizn spadły o 10 proc., z Telewizji Trwam zwiększyły się o 2 proc., a ze sprzedaży książek i płyt wzrosły prawie czterokrotnie. Wpływy z darowizn zmniejszyły się z 34,21 mln zł w 2018 roku do 30,73 mln zł w ub.r.
Z danych CBOS wynika, że działalność Radia Maryja częściej spotyka się z dezaprobatą niż aprobatą, krytycznie ocenia ją 26 proc. ankietowanych, pozytywnie mówi na jej temat 18 proc. badanych.
Dołącz do dyskusji: Przeprosiny o. Tadeusza Rydzyka zostały "wymuszone", ale jego pozycja nie osłabła
Zakładam, że wielu ludzi go zna, normalnie to radio powinno mieć ze 30% rynku radiowego, tyle się pisze o nim na portalu branżowym.