OFE powalczą, ale amunicji mają niewiele
Choć wyniki wyboru Polaków w kwestii pozostania w OFE okazują się lepsze, niż wskazywały niedawne pesymistyczne prognozy, to i tak postawią zarządzających funduszami emerytalnymi w bardzo trudnej sytuacji. Konsekwencje tego będą dotykać jednak w niemal równym stopniu i tych, którzy zdecydowali się zostać w OFE, jak i tych, którzy przeszli do ZUS. Dotychczas zgromadzone składki pozostają bowiem nadal w funduszach.
A problem jest niebagatelny, bo dotyczy aktywów wartych 151 mld zł, z czego niemal 128 mld zł ulokowanych jest w akcjach. Drastyczne zmniejszenie wartości nowych składek, płynących do OFE, mocno skomplikuje i utrudni efektywne zarządzanie tymi ogromnymi pieniędzmi. Wpłynie też negatywnie na sytuację i kondycję naszego rynku kapitałowego, w tym na możliwości pozyskiwania kapitału przez firmy, a więc pośrednio ograniczy tempo wzrostu gospodarczego. Jedynym wygranym i to na krótką metę, jest budżet państwa. Dokonane zmiany w systemie emerytalnym nie poprawiły w najmniejszym stopniu ani sytuacji przyszłych emerytów, ani wydolności samego systemu.
Kwoty składek przekazywanych do OFE (w mld zł)
*prognoza własna. Źródło: ZUS.
Doszło więc do paradoksalnej sytuacji, w której wiele zależeć będzie od umiejętności i determinacji, ale także dobrej woli pozostawionych samym sobie Powszechnych Towarzystw Emerytalnych, zarządzających funduszami. Dodatkowo, w czasie wymagających nadzwyczajnej mobilizacji, dysponować one będą mocno ograniczonymi środkami. Jest bardzo prawdopodobne, że wkrótce zacznie się proces konsolidacji, w wyniku którego dojdzie do zmniejszenia się liczby PTE i przejęcia aktywów mniejszych funduszy przez największych graczy, zdolnych przetrwać w nowych warunkach.
Trudno obecnie przewidzieć, jakie strategie przyjmą firmy zarządzające funduszami, zarówno w kwestiach własnego modelu biznesowego, jak i zarządzania powierzonymi kapitałami, jednak już teraz widać, że nie składają broni i starają się w miarę możliwości wywiązywać ze swych zadań. Zdają one sobie sprawę, że najlepszą i niemal jedyną drogą, dającą szansę na przetrwanie, jest walka o osiąganie jak najlepszych wyników zarządzania środkami klientów. Narzucone rozwiązania powodują, że może to być zadanie bardzo trudne, w kontekście zagrożeń związanych z niekorzystnymi warunkami na rynkach finansowych. Pozostawione z nienaturalnie i nieracjonalnie wysokim udziałem akcji w portfelach i pozbawione możliwości ochrony kapitału przed głębszymi spadkami na giełdach, są skazane na przeczekanie gorszej koniunktury. Trzeba przy tym zdawać sobie sprawę, że na ryzyko narażone są pieniądze przyszłych emerytów, które znalazły się tam w większości przypadków bez ich woli.
Niezależnie od giełdowej koniunktury, funduszom emerytalnym pozostają żmudne i niewdzięczne zmagania z rynkiem. Choć OFE mają powody, by płakać za niewiernymi klientami, którzy przeszli do ZUS, to ci ostatni mają nie mniej powodów do zmartwień o to, co się dzieje z ich pieniędzmi, które do ZUS za nimi nie powędrowały. Obie strony na rachunek sumienia mają dwa lata, do czasu następnej możliwości dokonania wyboru. Warto też chyba, by do niego przystąpiła również i ta trzecia strona, która całą tę karkołomną konstrukcję nam zafundowała. Może dałoby się w niej jeszcze coś zmienić. Oby na lepsze, tym razem z korzyścią dla wszystkich, a nie tylko dla budżetu.
Roman Przasnyski, Open Finance
Dołącz do dyskusji: OFE powalczą, ale amunicji mają niewiele