SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Rafał Trzaskowski o poparciu warszawiaków „z krwi i kości”. „Niefortunna wypowiedź”

Kandydat Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski był gościem Piotra Witwickiego w programie „Graffiti” w Polsat News. Stwierdził w nim m.in. że „zabiega o poparcie warszawiaków z krwi i kości”. Zwolennicy jego kontrkandydata, jak i sam Patryk Jaki podchwycili wypowiedź i zarzucili Trzaskowskiemu obłudę. - To niefortunna wypowiedź - ocenia w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Zbigniew Lazar, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego.

Rafał Trzaskowski, fot. MAC Rafał Trzaskowski, fot. MAC

W programie „Graffiti”, prowadzonym przez Piotra Witwickiego w Polsat News polityk był pytany o to, czy w młodości słuchał hip-hopu i co sądzi o teledysku rapera HCR „Stałem pod blokiem”, w którym wystąpił jego kontrkandydat. Trzaskowski odpowiedział, że „rap wpada w ucho, ale nie wie, kto doradza Jakiemu i nie rozumie, dlaczego nie kręcił teledysku w Warszawie, tylko we Wrocławiu”, na co Witwicki odpowiedział mu, że część klipu była kręcona w stolicy.

Kolejno na pytanie dziennikarza, czy w kampanii otrzyma wsparcie ze strony artystów, tak jak to miało miejsce podczas jego wcześniejszych politycznych działań, odpowiedział: - To się okaże. Ja głównie zabiegam o poparcie warszawianek i warszawiaków na ulicach, tych z krwi i kości. W momencie, kiedy byłem politykiem nieznanym, starałem się o poparcie gwiazd. Dzisiaj ta sytuacja wygląda trochę inaczej, przede wszystkim koncentruję się na rozmowie z warszawiakami - mówił Rafał Trzaskowski.

„Trzaskowski jest kryzysogenny”

Zbigniew Lazar, ekspert ds. wizerunku i marketingu politycznego oraz właściciel agencji Modern Corp. stwierdził w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że nie ukrywa zaskoczenia wypowiedzią polityka opozycji.

- Pomyślałem, że to dziwne stwierdzenie. To, że wykorzystuje to opozycja, kontrkandydat, to dość normalne, bo robią to obie strony. Takie są prawa mediów i walki wyborczej. Polityk musi uważać na każde słowo. Jeżeli coś "chlapnie", a to zostanie wykorzystane przeciwko niemu - musi się z tym liczyć, pod warunkiem, że jego wypowiedź nie jest zmanipulowana np. przez ominięcie jakiegoś słowa, co mogłoby zmienić znaczenie jego wypowiedzi - podkreśla Lazar.

Tłumaczy jednocześnie: - Chodzi o to, że warszawiacy z "krwi i kości" to warszawiacy prawdziwi. Jak to jeszcze można zinterpretować? Trzaskowski rzeczywiście tak powiedział, manipulacją byłoby, gdyby tak nie było - uważa.

Według eksperta, „Trzaskowski jest kryzysogenny, a jego wypowiedzi dość niefortunne”.

- Jeśli coś powie nie tak, to daje niestety argument stronie przeciwnej. Jeśli ma hasło "Warszawa dla wszystkich", a "słoikowatość" wyjmuje przeciwko Jakiemu, to się nie spina. Natomiast nagłośnienie tego, to nie jest fake news, czyli oczywiste kłamstwo – podkreśla Lazar w rozmowie z nami. - Typowym fake newsem była akcja z tzw. wiewiórką ministra Szyszki. Tu mamy gafę językową, którą druga strona umiejętnie wykorzystuje - stwierdza.

Trzaskowski sam założył portal o „fake newsach” Jakiego

Przypomnijmy, że kandydat PO i Nowoczesnej. uruchomił m.in. portal „Mów Prawdę” (mowprawde.pl), w którym publikuje stwierdzenia swojego kontrkandydata i z drugiej strony pokazuje, że Jaki manipuluje i kłamie.

„Prawda w polityce jest rzeczą fundamentalną, dlatego tak ważne jest by politycy byli wiarygodni, by można ich było trzymać za słowo. Kłamstwo i manipulacja to zawsze podstawa metody politycznej opartej na braku szacunku do własnych wyborców. Pierwszy krok w Warszawie zaczyna się od prawdy” - pisze Trzaskowski na swojej stronie internetowej.

Kolejno przytacza obietnice przedwyborcze Jakiego w modelu: „Co mówi Patryk Jaki?” i odpowiada na nie w kolumnie: „Jaka jest prawda”. Wpisy, które pojawiły się do tej pory dotyczą m.in. Sądu Najwyższego, in vitro, obietnic w obszarze transportu, smart city, budżetu miasta, budowy żłobków, infrastruktury, likwidacji smogu czy działań na rzecz sportu.

Spytaliśmy ekspertów, czy uruchomienie portalu mowprawde.pl zwiększa wiarygodność Trzaskowskiego jako polityka, a stosowany przez niego model informowania wyborców w oparciu o fact-checking może wpłynąć na postrzeganie go jako prawdomównego. Jak w efekcie wpłynie to na wynik wyborów samorządowych?

Dr Sergiusz Trzeciak, ekspert ds. marketingu politycznego uważa, że prowadzenie portalu fact-checkingowego może wzmocnić polityka, pod warunkiem, że jest on prowadzony rzetelnie.

- Dodatkowo jest dobrze promowany, tak by miał możliwość dotarcia do jak największego grona odbiorców, również spoza twardego elektoratu, który interesuje się działalnością kandydata. Taka kampania może być skuteczna wobec osób niezdecydowanych, jeśli Trzaskowski będzie umiejętnie promował swoją stronę i na bieżąco ją aktualizował. Jeśli natomiast jest to pomyślane jako jednorazowa akcja, to raczej nie będzie miała przełożenia, na wzmocnienie go jako kandydata - komentuje dr Sergiusz Trzeciak w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Z kolei Bartosz Czupryk, politolog, specjalista ds. wizerunku, marketingu politycznego i strategii sądzi, że koncepcja portalu nie jest zła, ale zawiódł w nim mechanizm podjęcia własnej inicjatywy.

- To dobry ruch, gdy w założeniu jest osłabienie kontrkandydata, zdemaskowanie populistycznych obietnic powstałych jedynie na potrzeby kampanii oraz... promowanie alternatywnych koncepcji kandydata Platformy - a tego właśnie mi brakuje. Skoro sztab Rafała Trzaskowskiego pozwolił sobie na ten ruch, dlaczego poza zobrazowaniem kontrastu prawda/fałsz nie pokusił się o przedstawienie choć kilku alternatywnych rozwiązań, bądź wskazanie lepszych propozycji z własnego programu? Z pewnością nie takie było założenie, jednak - według mnie - to pięta achillesowa tego portalu.

„Działanie oparte na komunikacji negatywnej”

Nieco bardziej krytycznie o pomyśle Trzaskowskiego wypowiada się w rozmowie z Wirtualnemedia.pl dr Łukasz Przybysz z Katedry Komunikacji Społecznej i Public Relations Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego.

- Fact checking jest właściwym działaniem, a do tego ostatnio nie tylko modnym, ale także bardzo potrzebnym. W erze kłamstwa nazywanego postprawdą i fake newsami trzeba weryfikować informacje, znaleźć rzetelne źródło. Inicjatywę "Mów prawdę" oparto właśnie na sprawdzaniu faktów i wypowiedzi - w tym wypadku kontrkandydata na urząd prezydenta stolicy. Nie widzę nic złego w ujawnianiu nieprawdziwych informacji i wypowiedzi jakiegokolwiek polityka (w zasadzie powinny się tym zajmować media, które niestety często powtarzają nieprawdziwe informacje i przyczyniają się do rozprzestrzeniania fake newsów). Mam jednak wątpliwości czy taki komunikat wystarczy - stwierdza Przybysz.

Według niego działanie portalu oparto na komunikacji negatywnej.

- Trzaskowski firmuje to swoim wizerunkiem, a komunikat brzmi: "Jaki kłamie. Ja Wam powiem prawdę". Ale nic poza tym. Żadnego pozytywnego przekazu - brakuje własnych propozycji Trzaskowskiego na poruszane przez Jakiego kwestie; do tego jest to kampania reaktywna, a nie proaktywna. To Jaki nadaje ton, bo na jego wypowiedzi Trzaskowski reaguje, a nie odwrotnie. Na stronę ponadto nie zajrzą raczej zwolennicy Jakiego, może niezdecydowani i ich może ten przekaz po części przekonać. Jednak mogą sobie zadać zaraz pytanie: "OK, Jaki kłamie, wiemy już w jakich kwestiach, ale co na to Trzaskowski? A w ogóle jakie pomysły na Warszawę ma Trzaskowski?". Tego tu zabrakło - wypowiada się z dużym dystansem dr Łukasz Przybysz w Uniwersytetu Warszawskiego.

Podkreśla również, że „walka z nieprawdą jest właściwa i odpowiednia dla każdego polityka i każdego medium, ale pod pewnymi warunkami”. - Wykazywanie, że oponent się myli, to podstawa dyskusji politycznej, ścierania się poglądów. Ponownie, jeśli tylko na tym bazuje komunikacja polityczna, jest to kampania negatywna, w której brak pozytywnych komunikatów, pomysłów na własną politykę. Reaktywna postawa to za mało, gdy walczy się o miano poważnego polityka i kandydata - zaznacza.

Bartosz Czupryk ocenia natomiast, że kandydat PO i Nowoczesnej oprócz oskarżania rywala, nie przedstawia żadnej własnej alternatywy.

- Ta strategia nie dodaje wiarygodności kandydatowi na zasadzie - "moja prawda jest bardziej prawdziwa niż twoja". Dlaczego? Bo pan Trzaskowski nie broni własnego stanowiska, nie przedstawia na przykład własnej wizji rozwoju miasta, tylko broni starego układu. Przez to jest w niekomfortowej sytuacji. Niezależnie od tego, jakie przyświecają mu osobiste ambicje ma trudne zadanie - obrony chyba najważniejszego przyczółku w kraju. Trudno mówić o wiarygodności - nie tyle samego kandydata - ile obozu z jakiego się wywodzi, kiedy za plecami trwa śledztwo komisji reprywatyzacyjnej. Mimo to portal, o którym tu mowa zapełnia przestrzeń aktywności kandydata w mediach społecznościowych, stara się nawiązać relację z internautą i - to chyba najważniejsze - przywrócić włodarzom miasta nadszarpnięta wiarygodność, przez co zyskać przychylność wyborców w osobie pana Trzaskowskiego – stwierdza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Bartosz Czupryk.

Weryfikacja informacji skuteczna tylko pod wieloma warunkami

Na pytanie, czy weryfikacja informacji prezentowanych przez kontrkandydata Patryka Jakiego dodaje Trzaskowskiemu wiarygodności i czy pozwala myśleć o nim jak o polityku prawdomównym, dr Sergiusz Trzeciak w rozmowie z nami stwierdza, że  takie działanie może dodawać wiarygodności, jednak by tak się stało, informacje prezentowane na stronie muszą być rzetelne, dobrze wyjaśniane i tłumaczone.

- Twórcy muszą mieć na uwadze, że prezentowanie nieprecyzyjnych informacji może być podważane, a przez to wiarygodność kandydata obniżana. Należy pamiętać również, że kampania negatywna może szkodzić kontrkandydatowi, jednak nie oznacza to, że wyborcy zagłosują automatycznie na Trzaskowskiego, zwłaszcza mając alternatywę w pierwszej turze. Taki rodzaj kampanii zwykle stosuje się na finiszu, np. przed drugą turą wyborów – uważa Trzeciak.

Według dr Łukasza Przybysza portal dodaje Trzaskowskiemu wiarygodności, jednak tylko częściowo, bo brakuje odpowiedzi na pomysły kontrkandydata – jest na nim tylko negacja i krytyka - bez zaznaczenia własnych koncepcji.

- Brakuje także przejęcia przewodnictwa dyskusji czego wymaga się od poważnego i wiarygodnego polityka. Podsumowując: nie neguję działania, wręcz przeciwnie, ale zalecam jego rozszerzenie o własne treści – podkreśla Przybysz.

Dołącz do dyskusji: Rafał Trzaskowski o poparciu warszawiaków „z krwi i kości”. „Niefortunna wypowiedź”

3 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Monia
Dlaczego widzicie tylko psełdowpadki Trzaskowskiego?
0 0
odpowiedź
User
Krasawica
Uczeń Bronisława Geremka (,,Polacy nie dorośli do demokracji") i Bronisława Komorowskiego (,,złoty wiek", ,,niech siostra weźmie kredyt i zmieni pracę") chętnie idzie w ich ślady. Ciekawe, kiedy powie, że czeka na głosy warszawiaków czystej krwi. Rozpacz.
0 0
odpowiedź
User
RR
Jest słaby, niezdecydowany, a ta akcja z taśmą klejącą to żenada roku. Kandydat dla zadufanych w sobie inteligentów za publiczne pieniądze.
0 0
odpowiedź