SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Słaby start filmu "Bad Boy". "Każda moda się kończy"

Film "Bad Boy" Patryka Vegi w pierwszy weekend kinowej emisji przyciągnął niecałe 156 tys. widzów.  To najsłabszy wynik produkcji tego reżysera od 2014 roku.  Zdaniem dziennikarzy filmowych, moda na kino Patryka Vegi powoli przemija, twórca bowiem od dłuższego czasu nie ma widzowi nic nowego do zaproponowania. Nie bez znaczenia była także data premiery - "Bad Boy" przegrał z innymi polskimi, mocno promowanymi tytułami, jak erotyk "365 dni" czy film o disco polo "Zenek".

"Bad Boy" (Kino Świat) zadebiutował w kinach w piątek 21 lutego. W pierwszy weekend od premiery w kinach obejrzało go 155 627 tys. widzów, co dało mu pozycję lidera polskiego box office'u.

Mimo tego, pod względem frekwencji w weekend otwarcia "Bad Boy"  to najsłabsza w reżyserii Patryka Vegi od czasu "Służb specjalnych" z 2014 roku. Tamten film w pierwszy weekend kinowej emisji przyciągnął do kin 105 870  widzów.

O wiele lepszą lepszą widownię gromadziły poprzednie filmy Patryka Vegi. "Politykę" obejrzało tylko w weekend otwarcia 658 746 tysięcy widzów,  a w pierwszych pięć dni od premiery (środa 4 września 2019) 933 459 widzów.

"Kobiety mafii 2" w pierwszych dniach od premiery zobaczyło w kinach 373 982 tysięcy osób, co było drugim najlepszym otwarciem w box office 2019 roku. "Botoks" z 2017 roku po zaledwie sześciu dniach emisji widziało milion osób.

Według danych przekazanych portalowi Wirtualnemedia.pl przej Kino Świat (dystrybutor "Bad boya"), film Vegi obejrzało do tej pory w kinach 315 435 osób, a tylko w ostatni weekend (28 lutego -1 marca)  85 758 widzów.

Głównymi bohaterami filmu „Bad Boy” są bracia: starszy Piotr (gra go Maciej Stuhr) pracuje w policji, a Paweł (Antoni Królikowski) był związany z kibicowskim gangiem Twardego (Piotr Stramowski) i ma na koncie napady, kradzieże i handel narkotyki, za co siedział w więzieniu. W wyjściu na wolność pomógł mu Piotr we współpracy z nową dziewczyną, prawniczką Olą (w tej roli Katarzyna Zawadzka).

Patryk Vega: "zmęczenie materiału"

Z czego wynika tak słaby wynik "Bad Boya"? Zapytaliśmy o to ekspertów zajmujących się tematyką filmową.

Zdaniem dziennikarki Karoliny Korwin-Piotrowskiej, widownia filmów Vegi miała w ostatnim czasie na co chodzić do kin - premiery miały takie tytuły jak "Proceder", "Jak zostałem Gangsterem" czy "Psy. W imię zasad". - Klient Vegi, dorósł, zmienił się, a Vega trzaska jeden ten sam film, według jednego schematu od lat, to się musiało zemścić. Poza tym jego nastawiona na siebie i opowiadanie kolejnych banialuk o sobie promocja, może być traktowana poważnie raz, potem to tylko bajanie.. - ocenia dla Wirtualnemedia.pl Karolina Korwin-Piotrowska.

Łukasz Stelmach, youtuber i dziennikarz, kiepski wynik frekwencyjny "Bad Boya" nazywa "zmęczeniem materiału". - Patryk Vega wypracował sobie pewien schemat filmu, wraz z towarzyszącą mu otoczką marketingową, który działał i przynosił mu nie tylko pieniądze z kinowych kas, ale i zainteresowanie mediów oraz publiczności - a wydaje mi się, że jest to twórca, któremu na tym zainteresowaniu, szumie i dyskusjach zależy wyjątkowo bardzo. Problem w tym, że ta formuła się zwyczajnie opatrzyła i nikogo już Vega nie był w stanie nią zaskoczyć czy zszokować. Nikt też już pewnie nie pójdzie na taki film jak "Bad Boy" z czystej ciekawości, bo każdy wie, czego się spodziewać - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Łukasz Stelmach. W rozmowie z nami dziennikarz dostrzega też tendencję spadkową na kino serwowane przez Vegę. - Już "Kobiety Mafii 2" przeszły niemal bez echa, a "Polityka" jeszcze ratowała się kontrowersyjną tematyką, ale koniec końców też rozczarowała wpisaniem się dokładnie w ten sam schemat - mówi Łukasz Stelmach.

Koniec mody na Vegę?

Podobne spostrzeżenia co wcześniej cytowani eksperci ma Kamil Śmiałkowski, krytyk filmowy i publicysta.

- Każda moda się kończy. Gdy kilka lat temu wybuchał popularność filmów Vegi były one mocne, zaskakujące, całkiem inne. Dziś spowszedniało, nie ma w nim nic zaskakującego, coraz bardziej widać nieporadność Vegi na wielu poziomach. Powoli jak przed laty Pasikowski czy Lubaszenko stara się powielać i powtarzać raz wymyślone chwyty popadając w niezamierzoną autoparodię. Nakłada się na to jeszcze zawód jaki sprawił swoim fanom poprzednim filmem - "Polityką", gdzie obiecywał film, który zatrzęsie całym krajem, a efekt zdecydowanie nie dorównał zapowiedziom - uważa ekspert.

Dawid Muszyński, redaktor naczelny serwisu naEkranie.pl, wskazuje dwie przyczyny słabej frekwencji "Bad Boya". - Po pierwsze polski widz uwielbia oglądać mecze piłki nożnej, a nie filmy o kibicach piłki nożnej. Po drugie fani twórczości Patryka Vegi zawiedli się na „Polityce”, która była nudna i wtórna - komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl dziennikarz. - Niewątpliwie negatywnie działają też zapewnienia reżysera, że rocznie będzie wprowadzać do kin aż 3 filmy. Przez takie tempo nie daje fanom nawet za sobą zatęsknić. Zwłaszcza, że w międzyczasie do telewizji trafiają jeszcze rozszerzone wersje serialowe jego filmów - dodaje Muszyński.

"Bad Boy" - futbol w gangsterskiej otoczce nie zagrał

Zapytaliśmy również ekspertów, czy na wyniki "Bad Boya" mógł wpłynąć temat podjęty przez Vegę.

Zdaniem Dawida Muszyńskiego „Bad Boy” w konwencji pozostaje filmem gangsterskim. - Zmieniła się tylko środowisko przestępcze. Nie jest to mafia zarządzająca nocnymi klubami i pławiącą się w luksusach, a goście w dresie. Najwidoczniej dla polskich widzów taki ich wygląd jest mało wiarygodny - ocenia Muszyński.

Kamil Śmiałkowski klasyfikuje nowy film Patryka Vegi jako "policyjno-gangsterski". - Twierdzenie, że rzecz jest o piłce to poważne nadużycie, to tak, jakby mówić, że "Parasite" jest filmem o udzielaniu korepetycji i losie szofera. A nawet jeśli ktoś się nabrał i myślał, że idzie na film piłkarski to zawiódł się tym bardziej - sekwencje na boisku są przerażająco słabe i nieporadne - uważa ekspert.

- Mam wrażenie, że gdyby to naprawdę był film o piłkarskiej tematyce i Vega pokazałby w krzywym zwierciadle np. afery korupcyjne w polskiej piłce, działaczy PZPN, wybryki piłkarzy czy trenerów, a do tego oparł na tym promocję, to jeszcze sama tematyka mogłaby pomóc temu filmowi, podobnie jak w przypadku Polityki, bo masa widzów kojarzy ten temat i chętnie zobaczyłaby "kulisy" wydarzeń znanych z gazet - twierdzi z kolei Łukasz Stelmach. - Problem w tym, że "Bad Boy" na trailerach i w przekazie marketingowym wygląda po prostu jak film o drodze gangstera, gdzie świat piłki jest sobie tylko w tle. A gangsterka wg Vegi to już akurat niezbyt świeży temat - dodaje dziennikarz.

"Bad Boy" poległ w starciu z hitami lutego

Część ekspertów, z którymi rozmawiał portal Wirtualnemedia.pl o filmie "Bad Boy" przyznaje, że luty był niefortunnym miesiącem na premierę produkcji Vegi.

- Moim zdaniem bez sensu było wprowadzenie „Bad Boya” w lutym, który wyjątkowo obfitował w głośne polskie produkcje. Zmierzył się w kinach z „365 dni” na podstawie bestsellera Blanki Lipińskiej i biografią legendy disco polo czyli „Zenkiem” i przegrał starcie z dwoma przeciwnikami. Patryk Vega źle dobrał przeciwnika - uważa Dawid Muszyński z naEkranie.pl.

W podobny sposób komentuje Łukasz Stelmach. - Kalendarz zawsze ma znaczenie dla zarobków, ale podejrzewam, że gdybyśmy mówili tutaj o kolejnym filmie Vegi, na temat którego toczą się dyskusje i o którym jest wszędzie głośno, to kwestia takiego bliskiego sąsiedztwa z innymi promowanymi polskimi produkcjami (jak "365 dni" czy "Zenek") nie miałaby dużego znaczenia. Być może Patryk Vega zorientował się za późno, że na tym etapie jednak powinien brać to pod uwagę, bo dla polskiego widza, który selekcjonuje filmy bo nie chodzi do kina do tydzień, dużo bardziej atrakcyjna opcja była wyprawa w lutym na głośny erotyk czy film pokazujący losy bardzo rozpoznawalnego wokalisty niż kolejną taką samą produkcję od reżysera, który od dawna niczym nie zaskakuje - uważa dziennikarz.

Kamil Śmiałkowski uważa z kolei, że początek roku to dobry czas na premiery filmów rodzimych twórców. - W tym roku konkurencja zapowiadała się mocno, ale film Vegi trafił na dobry moment, po niespodziewanym braku sukcesu "Zenka". Okazało się jednak, że sam ma jeszcze gorszy wynik - nie wierzę, że w innym momencie roku poszłoby mu lepiej - ocenia Śmiałkowski.

Zdaniem Karoliny Korwin-Piotrowskiej nawet "najlepsza data premiery nie uratuje złego filmu". - Data nie ma nic wspólnego z tym, że to słabe kino. Po Oskarach ludzi znowu poszli na "Parasite" czy "Boże Ciało", "Zenek" pokazany w tym samym czasie wielu widzów nie zebrał, dominuje pseudofenimistyczne porno pani Lipińskiej, ale tu widz jest raczej inny - komentuje dla Wirtualnemedia.pl dziennikarka.

Dołącz do dyskusji: Słaby start filmu "Bad Boy". "Każda moda się kończy"

10 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
anna-maria
Czy ten w białej koszuli (na zdjęciu) poradzi sobie teraz na polskim rynku filmowym bez mecenatu/pomocy tatusia ?
0 0
odpowiedź
User
kit
a może widzowie mają już dość oklepanych gwiazd? Dość kolejnego, słabego wcielenia syna sławnego ojca.( cześć jego pamięci) lansowanego od rana do wieczora nie tylko na ekranach ale i plotkarskich portalach? Może pora odświeżyc ten zatęchły swiatek grających wszystko wszędzie....
0 0
odpowiedź
User
Kik
Poziom filmu Polityka dobił nawet najwierniejszych fanów. Poza tym Vega trafił w okres silnej konkurencji. 365 dni, Zenek, Hejter, Swingersi. Co tydzień w kinach można znaleźć premierę kolejnego, mocno komercyjnego polskiego filmu. Sądzę, że gdyby Vega trafił na inny okres mogłoby być znacznie lepiej. Poza tym on stał się reżyserem od filmów kontrowersyjnych, więc jego widz od każdej kolejnej produkcji oczekuje już tylko większego szoku. Tego w przypadku BadBoya brakuje - tu tabelki Excela źle podpowiedziały temat.
0 0
odpowiedź