SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Tomasz Sekielski: zanika dziennikarstwo śledcze

- Nie da się całkowicie uciec od polityki, ale to nie ona będzie głównym tematem mojego programu. Chcę dużo miejsca poświęcić na reportaże śledcze i tematy społeczne - mówi nam Tomasz Sekielski o swoim nowym programie “Po prostu”, który rusza jutro w TVP1.

Tomasz Sekielski zapowiada także, że jego nowy magazyn „Po prostu” będzie programem reportersko-publicystycznym z naciskiem na materiały reporterskie, natomiast rozmowy w studio mają być tylko dodatkiem. M.in. to ma odróżniać program Sekielskiego od programu “Tomasz Lis na żywo”, który od kilku lat emitowany jest w telewizyjnej Dwójce.

“Po prostu” nie będzie także programem stricte politycznym. - Nie da się całkowicie uciec od polityki, ale to nie ona będzie głównym tematem mojego programu. W „Po prostu” chcę dużo miejsca poświęcić na reportaże śledcze i tematy społeczne - zapowiada Sekielski.

Tomasz Sekielski rozpoczyna współpracę z TVP po prawie 15 latach pracy w TVN. Dlaczego odszedł z TVN-u?

- Decyzja o odejściu z TVN była dla mnie bardzo trudna. Spędziłem tam „kawał” mojego życia. Wiele zawdzięczam tej stacji, moje największe zawodowe osiągnięcia są związane z TVN-em, ale nadszedł czas na nowe wyzwania. Patrzę przed siebie i wierzę, że to, co najlepsze, jeśli chodzi o zawodowe osiągnięcia, jest wciąż jeszcze przede mną - wyjaśnia Sekielski.

Dziennikarz jednocześnie zaprzecza, jakoby czuł się w TVN ograniczany i to była jedna z przyczyn jego odejścia z tej stacji. - Nie byłem ograniczany, jeśli chodzi o moją działalność telewizyjną. Mam jednak plany wykraczające poza tę sferę dziennikarstwa i dlatego postanowiłem odejść. Prowadzę program w TOK FM, pracuję nad projektem internetowym, planuję też nakręcić kolejne filmy dokumentalne. Prędzej czy później doszłoby zapewne do konfliktu interesów między tym, co robiłem dla TVN24 a moją działalnością poza telewizyjną, to wynikało z zapisów umieszczonych w moim kontrakcie - mówi dziennikarz.

Sekielskiego zapytaliśmy o przyszłość dziennikarstwa śledczego w Polsce. - Mam nadzieję, że ktoś się wreszcie „ocknie”. Moim zdaniem nie da się robić bez dziennikarstwa śledczego dobrej gazety lub programów informacyjnych. Rozumiem oczywiście, że takie materiały są dla redakcji kosztowne, jak również mogą wiązać się z potencjalnymi kłopotami prawnymi. Uważam jednak, że nie możemy jako dziennikarze ograniczać się tylko do relacjonowania bieżących zdarzeń i konferencji prasowych. Mam więc nadzieję, że dziennikarstwo śledcze w jakiś sposób odrodzi się. W tym momencie jest w absolutnym zaniku - mówi Sekielski.


Z Tomaszem Sekielskim rozmawiamy nie tylko o jego nowym programie publicystycznym “Po prostu”, który rusza w najbliższy wtorek o 20.20 na antenie TVP1, ale także m.in. o jego opinii na temat sytuacji w polskich mediach oraz o przyszłości dziennikarstwa śledczego.


Krzysztof Lisowski: W najbliższy wtorek o godzinie 20.20 na antenie telewizyjnej Jedynki zadebiutuje Pana autorski program „Po prostu”. Czego możemy się spodziewać?

Tomasz Sekielski: Magazyn „Po prostu” będzie programem reportersko-publicystycznym. Głównym elementem programu będą reportaże przygotowywane przez redakcję, uzupełnione o rozmowy w studiu. Chciałbym jednak podkreślić, że program ten będzie miał przede wszystkim charakter reporterski. „Po prostu” ukazywać się będzie regularnie co tydzień do końca czerwca, potem prawdopodobnie przerwa wakacyjna i wracamy na antenę we wrześniu.

Telewizja Polska ma już na antenie Dwójki program „Tomasz Lis na żywo”. Zapewne nie uniknie Pan porównań do tego programu. Czym Pana magazyn będzie się zatem odróżniał od programu Lisa?

W moim programie kładę nacisk na materiały reporterskie, rozmowy w studiu to jedynie dodatek.

Czy w Pana programie będzie królowała polityka?

Nie da się całkowicie uciec od polityki, ale to nie ona będzie głównym tematem mojego programu. W „Po prostu” chcę dużo miejsca poświęcić na reportaże śledcze i tematy społeczne.

Jak Pan się czuje w telewizji publicznej po tylu latach pracy w stacji komercyjnej, jaką jest TVN?

Bardzo dobrze. Ja tak naprawdę dopiero poznaję Telewizję Polską. Wcześniej byłem tam kilka razy jako gość. Mój nowy program realizowany jest jako produkcja zewnętrzna, więc w TVP tylko bywam. Spotykam się z ludźmi począwszy od operatorów, a kończąc na realizatorach i osobach odpowiedzialnych za program i jak na razie mam bardzo dobre odczucia.

A nie przeszkadza Panu wyrażana czasami przez niektórych opinia, że TVP - mimo że jest medium publicznym - jest wciąż upolityczniona i jest tworem dość skostniałym?

Ja nie mam z tym żadnego problemu. Za mnie będą mówiły moje programy i to z nich będę rozliczany. Poza tym nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktokolwiek miałby wywierać na mnie jakąś presję polityczną. Zresztą nie mam żadnych podstaw, aby takich działań się spodziewać. Program Tomasza Lisa, który jest obecny na antenie TVP już od kilku lat dowodzi, że można w TVP robić niezależny program autorski na wysokim poziomie. Nie słyszałem, by ktoś wywierał presję polityczną na Tomka.

Z czego wynikają zatem - Pana zdaniem - opinie wyrażane szczególnie przez przedstawicieli mediów prawicowych, jakoby program Tomasza Lisa, podobnie jak inne programy informacyjne TVP, był tubą propagandową dla rządu?

Pracując w TVN słyszałem wielokrotnie takie same opinie wobec tamtej stacji. Trudno mi się do tego odnieść. Mógłbym wyliczać wiele moich materiałów, które były krytyczne wobec aktualnie rządzącej opcji politycznej i to zamyka tę kwestię. Ja robię swoje i uważam, ze robię wszystko tak, jak powinien robić rzetelny dziennikarz. Nie czuję potrzeby udowadniania, że nie jestem wielbłądem. Zresztą to i tak nie ma znaczenia dla tych wszystkich „niepokornych” i „niezależnych”, którzy wyłącznie siebie uważają za wzór cnot dziennikarskich. Oni i tak wiedzą lepiej.

W TVN przepracował Pan ponad 15 lat. Jak Pan podsumowuje tak długi okres swej bytności w tej stacji?

Decyzja o odejściu z TVN była dla mnie bardzo trudna. Spędziłem tam „kawał” mojego życia. Wiele zawdzięczam tej stacji, moje największe zawodowe osiągnięcia są związane z TVN-em, ale nadszedł czas na nowe wyzwania. Patrzę przed siebie i wierzę, że to, co najlepsze, jeśli chodzi o zawodowe osiągnięcia, jest wciąż jeszcze przede mną.

Czy prawdą jest to, że w TVN czuł się Pan nieco ograniczany i nie mógł Pan w pełni rozwinąć skrzydeł i to był jeden z czynników, które doprowadziły do decyzji o odejściu?

Nie, nie byłem ograniczany, jeśli chodzi o moją działalność telewizyjną. Mam jednak plany wykraczające poza tę sferę dziennikarstwa i dlatego postanowiłem odejść. Prowadzę program w TOK FM, pracuję nad projektem internetowym, planuję też nakręcić kolejne filmy dokumentalne. Prędzej czy później doszłoby zapewne do konfliktu interesów między tym, co robiłem dla TVN24 a moją działalnością poza telewizyjną, to wynikało z zapisów umieszczonych w moim kontrakcie.

Jak Pan ocenia obecną sytuację w Pressbublice, mam na myśli odejście zespołu z „Uważam Rze” oraz zwolnienia w „Rzeczpospolitej”?

Jest mi żal, że „Uważam Rze” nie jest już „sobą”. Sądzę, że magazyn ten w poprzednim składzie miał dużo większą wartość dla debaty publicznej. W tym przypadku wydawca doprowadzając do odejścia ludzi, ktorzy stworzyli ten tygodnik, strzelił sobie w stopę. Jeśli zaś chodzi o „Rzeczpospolitą”, to dopiero w perspektywie czasu okaże się, jak będzie wyglądał ten dziennik. Grzegorz Hajdarowicz podjął decyzje personalne, ponieważ poczuł się w jakiś sposób oszukany i wprowadzony w błąd. Moim zdaniem „RP” już od kilku lat nie miała znaczących sukcesów i jej tzw. „opiniotwórczość” była znacznie osłabiona. Nadszedł czas nowego redaktora naczelnego, Bogusława Chraboty, jest to dla niego na pewno ogromne wyzwanie.

Najpóźniej do końca marca ma się ukazać nowy tygodnik Pawła Lisickiego, który już podpisał w tej kwestii umowę z Platformą Mediową Point Group. Czy jest - Pana zdaniem - na rynku miejsce na kolejny tygodnik opinii i czy wróży Pan Lisickiemu sukces?

Myślę, że po tym, jak na rynku pojawił się magazyn „W Sieci”, przebicie się kolejnego tytułu może być trudne. Pismo braci Karnowskich już odniosło spory sukces. Zapowiada się bardzo interesująca walka tych dwóch tytułów. Oczywiście obie strony mogą zapewniać, że będzie to życzliwa konkurencja, ale to jest też biznes i na pewno należy się spodziewać ostrej bitwy o czytelnika.

Po tym, jak z „Rzeczpospolitej” zwolniono Cezarego Gmyza, który specjalizował się w dziennikarstwie śledczym, zaczęły pojawiać się pytania o przyszłość takiego dziennikarstwa. Niektórzy wyrażają nawet opinię, że dziennikarstwo śledcze w Polsce zanika...

Mam nadzieję, że ktoś się wreszcie „ocknie”. Moim zdaniem nie da się robić bez dziennikarstwa śledczego dobrej gazety lub programów informacyjnych. Rozumiem oczywiście, że takie materiały są dla redakcji kosztowne, jak również mogą wiązać się z potencjalnymi kłopotami prawnymi. Uważam jednak, że nie możemy jako dziennikarze ograniczać się tylko do relacjonowania bieżących zdarzeń i konferencji prasowych. Mam więc nadzieję, że dziennikarstwo śledcze w jakiś sposób odrodzi się. W tym momencie jest w absolutnym zaniku.

Czy proceder wywierania nacisków na dziennikarzy jest - Pana zdaniem - w tym momencie zauważalny?

Sądzę, że coraz większym problemem stają się naciski biznesowe i finansowe. Mam tu na myśli z jednej strony programy, które stają się tak naprawdę product placementem. Z drugiej strony w czasie kryzysu dla coraz większej liczby wydawców najważniejsi stają się reklamodawcy. Tutaj widzę duże zagrożenie. W dużym stopniu dotyczy to m.in. mediów lokalnych, które często żyją z reklam publikowanych np. przez samorządy. Media są w dzisiejszych czasach przedsiębiorstwami, które muszą się utrzymać. Tutaj trzeba sobie zadać pytanie, czy dane medium ma być niezależne czy też będzie wykonawcą woli reklamodawców?

Oprócz programu „Po prostu” ma Pan się podobno pojawiać np. w „Kawie czy herbacie”. Czy wiadomo już coś konkretnego w tej kwestii?

Tak, będę się pojawiał w „Kawie czy herbacie” przy okazji przeglądów prasy, jak również będę prowadził krótkie rozmowy z zaproszonymi gośćmi. Nie wiem jednak jeszcze dokładnie, jak często będzie to miało miejsce. Akurat ta kwestia wyklaruje się za kilka tygodni, gdy już będę wiedział, ile czasu zajmuje mi produkcja programu „Po prostu”.

O rozmówcy

Tomasz Sekielski do kwietnia 2012 roku związany był z Grupą TVN, gdzie ostatnio prowadził w TVN24 program „Czarno na białym”. Wcześniej współprowadził talk-show „Teraz my!”, prowadził autorski program “Magazyn 24 godziny”, a w latach 1997-2006 był związany z „Faktami” TVN. Przed związaniem się z TVN pracował m.in. w Radiu VOX, Radiu WAWA oraz Radiu dla Ciebie. Jego działalność telewizyjna przyniosła mu kilka nagród, m.in. Wiktora oraz Nagrodę im. Andrzeja Woyciechowskiego.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Sekielski: zanika dziennikarstwo śledcze

20 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
ale śledztwo
Zadzwoń do Lufta. Luft steruje Godlewskim. Luftem steruje kancelaria prezydenta. Zacznij od wyśledzenia, kto kim steruje w TVP.
0 0
odpowiedź
User
olo
rzeczywiscie,nie mozna zajmowac sie komentowaniem cudzych bredni, i cudzych
pomyslow politycznych, szczegolnie,ze jest to poziom denny,plebejski ,jak wiek-
sosc tych politykow-wybrancow narodu,szukajacych w mediach darmowej reklamy
nikt juz tego nie chce ogladac, woli wyglupy swego szwagra na imieninach i
wycieczke do londynu
0 0
odpowiedź
User
Donald Bąk
Czy ten grubas zapłacił już TVNowi za obiady z dokładką?
0 0
odpowiedź