Tomek Tomczyk (Kominek): Nie sądzę, by było coś złego w pisaniu dla kasy
- Jako bloger nigdy nie przeginałem, ale pozwalam, by opinia o tym, jaki byłem kiedyś straszny, rozchodziła się. To buduje moją legendę - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Tomek Tomczyk (bloger Kominek).
- Zawsze potrafiłem grać na emocjach, a że większość społeczeństwa nie grzeszy inteligencją, to nie miałem problemu z osiągnięciem celu, jakim było wybicie się. Zajęło mi to kilka miesięcy. Dzisiaj mam pełen komfort, mogę pisać o czym chcę i nie muszę ani przeklinać, ani rzucać kontrowersji, bo koniec końców okazało się, że cala ta wulgarna poza Kominka nie jest mi do niczego potrzebna. Przyznam jednak, że do dziś uśmiecham się pod nosem, widząc jak tysiące ludzi w komentarzach czy to na moim blogu czy w innych miejscach, czuje ogromną potrzebę powiedzenia, co o mnie myślą. To zjawisko, którego nie do końca jestem w stanie pojąć, bo ja zawsze byłem po tej drugiej stronie. Nigdy nie upodliłbym się hejtowaniem jakiegoś blogera tylko dlatego, że pisze tak a nie inaczej. Czułbym się wówczas ofiarą jego strategii - mówi nam Tomek Tomczyk.
- Prawda jest taka, że moje dzisiejsze, nazwijmy to, łagodne teksty różnią się od tych archiwalnych tylko jednym - nie ma w nich wulgaryzmów i cycków. Oczywiście od czasu do czasu muszę lekko przegiąć pałę, np. biorąc w obronę jakąś mamę Madzi, która - szczerze mówiąc - wisi mi i powiewa, bo samym rzyganiem tęczą nie da się zbudować wizerunku wyrazistego blogera. Niestety moi czytelnicy od dawna nie nabierają się na te numery i moc moich kontrowersji jest dużo mniejsza niż dawniej. W pełni zgadzam się z hejterami, że tzw. prawdziwy Kominek skończył się już dawno temu, bo obecny z dawnym wspólny ma tylko szyld. Co ja mogę poradzić, że największą przyjemność sprawia mi pisanie na pozytywne tematy i otaczanie się życzliwymi ludźmi… - stwierdza Tomczyk.
Tomczyka zapytaliśmy także o kwestię konfliktu pomiędzy vlogerem Piotrem Ogińskim a marką Sokołów. - To, że Sokołów zamknął usta vlogerowi nie musi świadczyć o słabości całej blogosfery. Może świadczyć o tym, że on popełnił jakiś błąd, bo przekazał nieprawdziwą informację, ale może też świadczyć o tym, że ma za małe jaja, by walczyć o prawdę. Nie należy też zapominać, że Sokołów się wycofał i zrobił to pod wpływem opinii społecznej. Żadnej łaski vlogerowi nie zrobili. Rozprawa sądowa mogłaby się przemienić w show walki o wolność wypowiedzi w internecie, a wtedy każdy wynik byłby przegraną dla firmy - komentuje Tomczyk.
Z Tomkiem Tomczykiem, blogerem Kominkiem, rozmawiamy o polskiej blogosferze, hejtowaniu i o tym, co blogerowi wolno, a czego nie wolno - cała rozmowa na drugiej stronie artykułu.
Dołącz do dyskusji: Tomek Tomczyk (Kominek): Nie sądzę, by było coś złego w pisaniu dla kasy
Naprawdę? A co ze zmową cenową blogerów?
http://arnoldbuzdygan.com/zmowa-cenowa-blogerow-czego-ja-dozylem/