Xiaomi przenosi odwołaną promocję do internetu. „To nie zaszkodzi marce, darmowa reklama za milion złotych”
W sobotę Xiaomi musiało odwołać promocyjną wyprzedaż swoich produktów w Galerii Mokotów w Warszawie z powodu tłumu chętnych szturmujących sklep. Firma zapewnia, że decyzja była podyktowana względami bezpieczeństwa i przenosi promocję do internetu. Eksperci marketingu i wizerunku marek są zdania, że całe wydarzenie, choć niefortunne, przyniesie marce same korzyści. - Tak duże zainteresowanie produktami Xiaomi to złoty sen każdego marketera. Firma zapewniła sobie darmową reklamę w mediach wartą nawet milion złotych - oceniają w rozmowach z Wirtualnemedia.pl.
Promocyjną wyprzedaż wybranych produktów Xiaomi zaplanowano na sobotę 14 grudnia br. Mocno przecenione miały być różne urządzenia Xiaomi w Mi Store w Galerii Mokotów.
W przypadku każdego określono liczbę egzemplarzy dostępnych w obniżonych cenach. Kwotowo najmocniej zmniejszono cenę smartfona Xiaomi Mi Note 10 (z 2,5 tys. do 499 zł), odkurzacza autonomicznego Xiaomi Mi Robot (z 1,3 tys. do 299 zł) i hulajnogi elektrycznej Xiaomi Mi Electric Scooter (z 2,2 tys. do 399 zł).
W obniżonych cenach miało być dostępnych po 10 egz. każdego z tych urządzeń. Z kolei z cenie obniżonej ze 149 do 9 zł zaoferowano 860 egz. smart opasek Mi Band 4.
Ogółem w niższych cenach miało być dostępnych ok. 1,7 tys. sztuk różnych urządzeń. W regulaminie zaznaczono, że jedna osoba może kupić tylko jeden produkt z promocji, z wyjątkiem zakupu opaski Mi Smart Band 4, kiedy można było nabyć kolejną opaskę. Oczywiście obowiązywała zasada: kto pierwszy, ten lepszy.
Zapowiedziana przez Xiaomi promocja spotkała się z wyjątkowo dużym zainteresowaniem klientów, którzy od świtu czekali na otwarcie sklepu. Z powodu zbyt dużej liczby zainteresowanych Xiaomi ostatecznie zdecydowało się na odwołanie akcji w trosce o bezpieczeństwo zarówno kupujących, jak i pracowników sklepu.
Promocja powróci, ale w internecie
W komunikacie przesłanym do redakcji Wirtualnemedia.pl Xiaomi wyjaśniło bardziej szczegółowo motywy decyzji o odwołaniu sobotniej promocji w Galerii Mokotów. Zapowiedziało też kontynuowanie akcji w internecie.
- W ostatnią sobotę, 14 grudnia 2019 roku, w Mi Store Galeria Mokotów została zorganizowana promocja świąteczna, która miała na celu zwiększenie świadomości fanów marki na temat nowej lokalizacji Mi Store w Warszawie – przypomina Xiaomi. - Promocja obejmowała ponad 1600 produktów w specjalnych cenach. Produkty były dostępne w limitowanych ilościach, co było komunikowane w regulaminie promocji zamieszczonym w mediach społecznościowych.
Firma zapewnia, że planując wydarzenie zostały podjęte określone kroki, aby przygotować sklep na zwiększoną liczbę klientów tego dnia, m.in. zwiększona została ilość obsługi i ochrony w centrum handlowym.
- Jak Państwo wiedzą, zainteresowanie promocją przeszło wszelkie oczekiwania – czytamy w komunikacie. - W trosce o bezpieczeństwo klientów byliśmy zmuszeni podjąć odpowiednie kroki. Wobec narastającej kolejki została podjęta decyzja, że sklep zostanie otwarty wcześniej, czyli o godz. 8:40, aby pierwsze osoby z kolejki mogły dokonać zakupu. Z promocji skorzystały 143 osoby. W trosce o bezpieczeństwo osób oczekujących na wejście do sklepu, wraz z przedstawicielami Galerii Mokotów, około godz. 10:15 zdecydowaliśmy się na zamknięcie Mi Store. W niedzielę 15 grudnia 2019 roku salon został ponownie otwarty.
Producent informuje, że zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią świąteczna promocja zostanie wznowiona i będzie przeprowadzona online. W jej ramach dostępnych będzie ponad 1400 produktów w specjalnych cenach, które pozostały po promocji z 14 grudnia z Mi Store Galeria Mokotów.
Promocja potrwa od godziny 14:00 do 23:59 lub do wyczerpania zapasów. Obowiązuje zasada, że każdy może kupić jedynie jeden produkt z promocyjnej listy. Informacje na temat szczegółów promocji będą podane w środę na oficjalnym profilu Xiaomi Polska.
Poniżej lista produktów i cen obowiązujących w promocji Xiaomi w internecie
Darmowa reklama za milion złotych
Zamieszanie wokół odwołanej przez Xiaomi promocji rodzi pytanie, czy to wydarzenie może zaszkodzić wizerunkowi marki w krótszej lub dłuższej perspektywie. W rozmowach z Wirtualnemedia.pl eksperci marketingu są w zasadzie zgodni, że Xiaomi nie ucierpi wizerunkowo. Jakub Bierzyński, szef Grupy OMD jest zdania, że firma znacznie więcej zyskała, niż straciła.
- Tak akcja, choć z pozoru nieudana, z pewnością nie zaszkodzi, a pomoże Xiaomi - uważa Jakub Bierzyński. - Każdy marketer marzy o sytuacji, gdy klienci marki pchają się po jego produkty drzwiami i oknami. Sytuacja w której popyt tak znacznie przerasta podaż to złoty sen każdego producenta.
Nasz rozmówca podkreśla także inny aspekt ostatniej promocji Xiaomi, która dała marce darmową reklamę o konkretnej wartości.
- Wydarzenie zostało w szeroki sposób nagłośnione przez media, a to oznacza bardzo wymierne korzyści – zaznacza Bierzyński. - W mojej ocenie wartość reklamowa wszystkich informacji i materiałów które pojawiły się na temat Xiaomi w związku z tą promocją może wynosić kilkaset tysięcy, a nawet milion złotych. Zaznaczmy przy tym, że informacja o tym, że klienci koczowali pod salonem producenta aby skorzystać z atrakcyjnej oferty, a później popyt przerósł możliwości jego obsługi nie jest żadnym obciążeniem dla marki.
Zdaniem szefa OMD raczej nie wchodzi w grę scenariusz, w którym taki a nie inny przebieg wydarzeń w salonie Xiaomi w Warszawie został przez firmę przewidziany czy też zaplanowany.
- Marketerzy i duże korporacje jak ognia unikają wszelkich kontrowersyjnych sytuacji wokół marki – wyjaśnia Bierzyński. - To jest bardzo ryzykowna gra, bo w rezultacie wokół firmy może powstać atmosfera krytyki, którą później mozolnie i długo trzeba rozwiewać. W wypadku Xiaomi wizerunkowo wszystko moim zdaniem zakończyło się szczęśliwie, ale równie dobrze mogło być inaczej - zaznacza ekspert.
Wyprzedaże to ryzyko, Xiaomi bez strat
W nieco podobnym duchu jak Jakub Bierzyński sytuację Xiaomi widzi Jacek Kotarbiński, ekonomista i ekspert ds. marketingu, choć podkreśla nieco inne aspekty wizerunkowe związane z odwołaną promocją.
- Takie wydarzenia nie mają wpływu na wizerunek marki. Pomimo irytacji klientów i ich rozczarowania – ocenia Jacek Kotarbiński. - Marketerzy Xiaomi po prostu zaliczyli organizacyjną porażkę. Niemniej trzeba przyznać, że jest naprawdę nierealne przewidzenie powodzenia takiej akcji wyprzedażowej. To bolączka różnych firm, których sklepy są szturmowanie przez tłumy klientów.
Zdaniem naszego rozmówcy w zakresie przygotowania i przeprowadzenia całego wydarzenia to dziwne, że nie zastosowano zapisów i płatności online, a potem jedynie odbiór produktu w sklepie.
- Efekt biznesowy byłby taki sam, tyle że zapanowałby być może większy porządek – przewiduje Kotarbiński. - W sklepach często liczy się, że klient dorzuci do koszyka parę innych drobiazgów, ale w akcjach wyprzedaży raczej ten aspekt bym pominął. Druga kwestia to organizacja porządku w centrum handlowym. Jest sporo rozwiązań zapewniających systemy organizacji kolejek znane chociażby z lotnisk czy imprez masowych. Ale nikt tego nie przewidział i nie zabezpieczył dostawcy, który byłby przygotowany na taką sytuację. Decyzja o zamknięciu sklepu została podjęta zapewne ze względów bezpieczeństwa.
Według eksperta być może z punktu widzenia wizerunku marki nie było to najtrafniejsze posunięcie, ale to wybór mniejszego zła.
- Trudno mi oceniać szczegóły decyzji menedżerów, ponieważ zapewne scenariusz wydarzeń był bardzo dynamiczny. W każdym razie jest to lekcja pokory dla Xiaomi w zakresie organizacji projektów marketingowych w sklepie - podkreśla Kotarbiński.
>>> Xiaomi otwiera w Polsce 30 punktów sprzedaży Mi Points (lista miast)
W III kwartale 2019 r. firma Xiaomi zanotowała przychody w wysokości 53,7 mld juanów, a jej zysk netto wzrósł o 20,3 proc.
Chiński koncern sprzedał w tym okresie 32,3 miliona smartfonów, co dało mu 4. miejsce w globalnym rankingu. Z kolei w Polsce Xiaomi znalazło się na 3. pozycji, z ponad 16-proc. udziałem w rynku.
Dołącz do dyskusji: Xiaomi przenosi odwołaną promocję do internetu. „To nie zaszkodzi marce, darmowa reklama za milion złotych”