Rzecznik NIK: dziennikarze nie polecali mnie prezesowi, nie mam nic wspólnego z „Super Expressem”
Rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak podkreślił, że nie przekazał redakcji „Super Expressu” informacji o nagrodach dla byłego prezesa NIK opublikowanej przez tabloid 2,5 roku temu. Dodał, że na swoje nagrody zasłużył ponadnormatywną pracą. To odpowiedź Biedziaka na nagrania rozmów dotyczących NIK opublikowane przez Telewizję Republika.
Dołącz do dyskusji: Rzecznik NIK: dziennikarze nie polecali mnie prezesowi, nie mam nic wspólnego z „Super Expressem”
Nie bój, nie bój! Kwiatek go zrobił urzędnikiem mianowanym, a więc w zasadzie nieusuwalnym, "w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru":
https://bip.nik.gov.pl/praca-w-nik/zakonczone-nabory/informacja-o-wynikach-naboru-do-pracy-w-najwyzszej-izbie-kontroli-na-stanowiska-kontrolerow-w-ramach-naboru-zewnetrznego-iv-2014.html
Napisałem o tym wczoraj, ale mój post zniknął.
Ciągle kasują, ale będę powtarzał:
Nie wyleci, po pod koniec zeszłego roku Kwiatek go zrobił radcą prezesa, czyli pracownikiem mianowanym, czyli w praktyce nieusuwalnym. Można wyszukać na stornie NIKu: nabór IV/2014.
Oczywiście w drodze "otwartego i konkurencyjnego naboru". Tylko że z uzasadnienia wyboru Biedziaka niedwuznacznie wynika, że celem konkursu było połączenie stanowiska rzecznika z radcą prezesa.
Jedyny sposób, żeby się go pozbyć, to zwolnić z obowiązków rzecznika i wysłać na kontrolę do jakiejś podkarpackiej wsi.
Bez względu na to, ile razy skasujecie (przyjaciele Pawła?), nadal będę powtarzał:
Biedziaka nie da się łatwo zwolnić, bo Kwiatek zrobił go w zeszłym roku radcą prezesa, czyli praktycznie nieusuwalnym urzędnikiem mianowanym.
Uzasadnieniem wyboru Biedziaka, oczywiście w "otwartym i konkurencyjnym naborze", w którty brało udział 13 niczego nieświadomych idealistów, było to, że w ten sposób rzecznik prasowy będzie urzędnikiem mianowanym.