60 proc. internautów nie otwiera linków, którymi dzieli się w social media, liczba udostępnienia nie przekłada się na kliki
60 proc. internautów nie otwiera linków, którymi dzieli się w mediach społecznościowych. Nie ma też korelacji między liczbą udostępnień a liczbą kliknięć w linki. Co więcej, linki udostępniane najczęściej wcale nie są częściej otwierane. To podstawowe wyniki badania specjalistów z Columbia University.
Jak wynika z raportu „Social Clicks: What and Who Gets Read on Twitter?”, który przygotowali naukowcy z Columbia University, 6 na 10 osób dzielących się linkami w mediach społecznościowych nawet ich nie otwiera. Decyzję o podaniu dalej podejmujemy na podstawie tytułu, który wyświetla się przy linku oraz źródła, które udostępniło dany materiał.
Naukowcy nie znaleźli się też wyraźnej zależności pomiędzy liczbą udostępnień a liczbą kliknięć w link. Jednym z wniosków badania jest odejście od używania liczby udostępnień jako miernika popularności materiału opublikowanego w internecie. Zauważyli też, że częściej otwierane są linki, które udostępnianie są rzadziej, w bardziej niszowej grupie odbiorców.
Linki, które są podawane dalej ponad 90 razy znajdują się w topowych 6 proc. udostępnianych linków, ale odpowiadają jedynie za 45 proc. kliknięć.
- Badanie przynosi kilka ciekawych wniosków. Po pierwsze, ludzie udostępniają treści bez ich czytania. To nie zaskakuje, w końcu media społecznościowe, a Twitter w szczególności opierają się na szybkości informacji. Tak samo nie zaskakuje fakt, że liczba udostępnień dramatycznie spada w czasie. Większość treści przestaje być udostępniana dalej w ciągu godziny. Natomiast to, co może zaskakiwać to to, że liczba kliknięć w linki na Twitterze nie spada równie szybko, więcej, trudno znaleźć korelację między liczbą i dynamiką udostępnień a kliknięciami - komentuje w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Michał Wieczorek, content marketing specialist z firmy badawczej Sotrender.
Co to oznacza dla wydawców? Virale są ważne, ponieważ tworzą rozpoznawalność marki, ale nie zawsze przekładają się na ruch. Długi ogon linków, którymi dzieli się zaledwie kilka osób stanowi bardziej wartościowe źródło ruchu. Co więcej, ten długi ogon rośnie z czasem. Materiały viralowe żyją zazwyczaj krótko (maksymalnie kilka dni), natomiast w linki udostępniane rzadziej internauci klikają w dłuższym okresie.
Tylko 30 proc. kliknięć w udostępnione linki ma miejsce w ciągu godziny od podania dalej. W ciągu pierwszego tygodnia po udostępnieniu odsetek ten spada do 20 proc. a w drugim tygodniu do 11,2 proc. W przypadku udostępnień dynamika jest zupełnie inna. 53 proc. z nich ma miejsce w ciągu pierwszej godziny, a 91 proc. w ciągu pierwszych 12 godzin. Podobnie jest z reakcjami na udostępnienia - 82 proc. w pierwszej godzinie i 97 proc. w ciągu pierwszych 12 godzin. Linki zatem żyją dużo dłużej jeżeli chodzi o kliknięcia, natomiast znacząco szybciej przestajemy je podawać dalej.
- Sama liczba udostępnień nie jest miarodajna, potrzebne są inne wskaźniki, które lepiej odzwierciedlą rzeczywiste i wartościowe interakcje z treścią - mówi Michał Wieczorek.
Badacze z Columbia University proponują, aby zamiast liczby udostępnień w ogóle jako miernika popularności używać miernika CPF, czyli kliknięcie per obserwujący (ang. click per follower). Obliczany byłby w ten sposób, że jeżeli wszyscy obserwujący dane konto w social media klikną w udostępniony link to wskaźnik CPF wynosiłby 1.
Raport „Social Clicks: What and Who Gets Read on Twitter?” jest wynikiem badań naukowców z Columbia University, którzy w marcu 2016 roku przeanalizowali bazę 2,8 mln udostępnionych tweetów zawierających linki do prawie 60 tys. stron docelowych znajdujących się w witrynach 5 największych organizacji mediowych aktywnych na Twitterze - BBC, CNN, Fox News, „The New York Times” i The Huffington Post - oraz rekordy 9,8 mln kliknięć w udostępnione linki.
Dołącz do dyskusji: 60 proc. internautów nie otwiera linków, którymi dzieli się w social media, liczba udostępnienia nie przekłada się na kliki