SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Jubileuszowy festiwal w Opolu. Znów wpadki, aluzje ze sceny, bojkot gwiazd. "Artyści nie łączą kropek?"

Organizatorzy festiwalu w Opolu "uśmiercili" wokalistkę, Kamil Bednarek zapomniał tekstu piosenki Marka Grechuty, Wanda Kwietniewska mówiła, że "jeszcze będzie przepięknie", a popularny prezenter TVP dziwił się, że zabrakło wielu muzyków. - Może niech Tomasz Kammel zaapeluje do Danuty Holeckiej i jej kolegów z "Wiadomości", którzy są autorami propagandy w TVP, żeby zmienili narrację, a nie do artystów, żeby przyjeżdżali do Opola - komentuje Maciej Orłoś, były prezenter "Teleexpressu".

60. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, fot. TVP60. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu, fot. TVP

Jeszcze zanim się rozpoczął festiwal w Opolu, było o nim głośno. Wszystko za sprawą Dody. Wokalistka, która po latach nieobecności znów miała zaśpiewać podczas tej imprezy, poskarżyła się, że reżyser widowiska w trakcie prób miał się do niej wulgarnie zwracać. I zagroziła, że nie wystąpi na festiwalu. TVP szybko opublikowała w sieci przeprosiny Mikołaja Dobrowolskiego, reżysera opolskiego koncertu. Cztery dni później Doda wystąpiła na swoim recitalu w Opolu. Tak rozpoczął się pierwszy dzień 60. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki.

Mimo że tegoroczna edycja była jubileuszowa, nie zabrakło wpadek ani kontrowersyjnych wypowiedzi muzyków i prowadzących wydarzenie. Tak jak dwa lata temu, gdy Marek Sierocki podał na żywo błędną datę śmierci Marii Koterbskiej. Z kolei Kamilowi Bednarkowi odśpiewano "sto lat" cztery miesiące po jego 30. urodzinach. Widzowie TVP w 2021 r. usłyszeli też w pewnym momencie głos prowadzącej koncert Małgorzaty Tomaszewskiej: "Mikołaj, jeszcze kran wyjechał mi". Tu wypowiedź się urwała, bo wyłączono prezenterce mikrofon. W sieci pojawiło się wyjaśnienie, że "kran" to w żargonie telewizyjnym urządzenie, które odpowiada za przemieszczanie się kamery. Prawdopodobnie prezenterka odezwała się do operatora, nie wiedząc, że ma włączony mikrofon.

Kwietniewska cytuje słowa z kampanii PO

W tym roku Kamil Bednarek pomylił słowa i zapomniał tekstu podczas koncertu, gdzie wykonywał "Korowód" Marka Grechuty. Już po występie przeprosił na swoim Instagramie tych, "których uraził tym występem". Większą wpadkę znów zaliczyli organizatorzy festiwalu. Podczas sobotniego koncertu "Czas ołowiu" oddano hołd nieżyjącym artystom, m.in. Czesławowi Niemenowi, Zbigniewowi Wodeckiemu, Annie Jantar, Markowi Grechucie czy Irenie Jarockiej. Na telebimach ustawionych na scenie opolskiego amfiteatru prezentowano wizualizacje i zdjęcia zmarłych wykonawców. Pojawiła się na nich też fotografia Jolanty Borusiewicz, która żyje i mieszka obecnie w Szwecji. - Sytuacji opolskiego skandalu nie da się opisać. Dowiedziałam się o moim "uśmierceniu" od zbulwersowanych fanów. Nie mam słów na to zajście - powiedziała serwisowi Plejada.pl Jolanta Borusiewicz. Reżyser koncertu Michał Bandurski przeprosił za wpadkę i przyznał, że jest mu strasznie przykro z tego powodu.

W miniony weekend podczas opolskiego festiwalu padło również kilka zaskakujących wypowiedzi ze sceny. Głośno w mediach społecznościowych komentowano słowa Wandy Kwietniewskiej, wokalistki popularnego w latach 80. zespołu Wanda i Banda. - Życzymy wam, żebyście nigdy nie tracili nadziei, żebyście się kochali i pamiętali, że życie jest piękne. I że jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie - powiedziała między piosenkami. Nawiązała do słów piosenki zespołu Tilt, które w 2007 r. stały się hymnem kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej. Słychać je także nadal podczas opozycyjnych manifestacji.

- To wywołało jakąś dyskusję, niekoniecznie zgodną z intencjami wokalistki. Wielu uznało to za pusty gest - uważa Sławomir Zieliński, były dyrektor TVP1 (w latach 1998-2004). - Być może Wanda poczuła się lepiej, że powiedziała coś ze sceny, ale to nie ma żadnego znaczenia. Nie zdziwię się, jeśli Telewizja Polska wyda oświadczenie, że jest za pełną wolnością słowa i każdy może mówić ze sceny, co chce. Pytanie, czy za rok Wanda Kwietniewska zostanie tam zaproszona - zastanawia się Zieliński.

"Chodzi o pieniądze, konformizm, poglądy polityczne?"

Tyle że od kilku lat wielu artystów nie chce występować na festiwalu w Opolu. Zaczęło się po wygranych przez PiS wyborach, gdy władzę w TVP przejął Jacek Kurski. W 2017 r. organizatorzy imprezy nie zgodzili się na występ Kayah. Wtedy wielu muzyków odmówiło udziału w wydarzeniu w geście solidarności z wokalistką. W wywiadach bojkotujący imprezę artyści mówili, że nie chcą firmować swoim nazwiskiem rządowej propagandy, którą serwuje widzom telewizja publiczna w programach informacyjnych.

Do tego bojkotu nawiązał podczas występu na scenie Kuba Badach. - To wy od 60 lat tworzycie ten festiwal. To jest wasz festiwal. My tutaj przyjeżdżamy tylko dla was. I niezależnie od tego, w jakich czasach przyszło nam żyć, daję wam gwarancję, że dla każdego artysty, który staje na tej scenie przed wami, to spełnienie marzeń, jedno z najpiękniejszych przeżyć i ogromny zaszczyt - mówił do widowni.

Tej nieśmiałej próby wytłumaczenia się z obecności na festiwalu w Opolu nie rozumie Maciej Orłoś, były prezenter "Teleexpressu" w TVP1. - Nie wiem, czy chodzi o pieniądze, konformizm, poglądy polityczne, a może to brak świadomości tego, co dzieje się na tej samej antenie nieco wcześniej, gdy imprezę zapowiadają w propagandowym stylu Danuta Holecka, Michał Adamczyk czy Magdalena Ogórek. Robią to w "Wiadomościach", które codziennie posługują się nienawistnym językiem, mówiąc o tych, którzy nie popierają obecnie rządzących - komentuje Orłoś.

"Jak się na coś nie zgadzasz, to niech cię tam nie będzie"

Trudno mu więc zrozumieć, po co Justyna Steczkowska wystąpiła w Opolu w koszulce z napisem "myśl samodzielnie". Wokalistka już się z tego tłumaczyła. - To nie jest żaden protest, to nie jest związane z polityką, bo ja też nie jestem związana z polityką. Dookoła jest tyle pięknych, cudownych rzeczy w moim życiu, że polityka nigdy nie była w centrum mojego zainteresowania. Ja od lat zachęcam ludzi, by myśleli samodzielnie, a polityka na pewno im w tym nie pomoże. Najważniejsze jest to, co my myślimy, co czujemy i co chcemy zobaczyć wokół siebie. A możemy zobaczyć tylko to, co sami generujemy - wyjaśniła Steczkowska w rozmowie z dziennikarzem serwisu Pomponik.pl.

- To do mnie nie trafia - mówi Maciej Orłoś. - Może to zbyt daleko idące porównanie, ale to trochę jak z zakazem udziału dla rosyjskich sportowców w piłkarskich mistrzostwach. Ktoś powie, żeby nie mieszać polityki ze sportem. Ale to nie jest polityka, tylko jedno państwo prowadzi wojnę przeciw drugiemu, w którym codziennie giną setki osób. Takie podejście to relatywizowanie, upraszczanie i konformistyczne myślenie. I oczywiście to, co dzieje się w TVP, nie jest tak drastyczne, jak sytuacja w Ukrainie, ale granice dobrego smaku, manipulacji i kłamstwa w telewizji państwowej już dawno zostały przekroczone. A jeśli ktoś udaje, że tego nie widzi, to albo jest głupi, albo kłamie, albo mu tak wygodnie albo chodzi mu tylko o pieniądze.

- Sensowniej by było, gdyby artysta wyszedł na scenę, powiedział, że przyjechał tu, bo lubi śpiewać, ale jest w trudnej sytuacji i potrzebuje pieniędzy. A jednocześnie nie godzi się z tym, tym i tym. To uczciwe, a jednocześnie można trafić ze swoim przekazem do drugiej bańki. A ta zawoalowana aluzyjność przypomina mi czasy PRL-u, gdy nie można było mówić wprost o pewnych rzeczach na koncertach, w teatrach czy w programie kabaretowym. Widownia tylko na to czekała i dopatrywała się w różnych tekstach ukrytych treści - przypomina Maciej Orłoś.

Zauważam, że to się działo jednak w innej rzeczywistości, a dziś są różne festiwale, inne stacje telewizyjne. Czemu więc ma to służyć? - Być może niektórzy artyści chcą w jakiś sposób zademonstrować swoje zdystansowanie wobec tego, co się dzieje dookoła nas. Ale to mi się nie klei. Jak się na coś nie zgadzasz, to niech cię tam nie będzie - mówi były prezenter "Teleexpressu".

Apel Orłosia do Kammela

Macieja Orłosia podczas tegorocznego festiwalu w Opolu najbardziej jednak oburzyły słowa Tomasza Kammela, który po wygranej Rafała Brzozowskiego, zwrócił się do wokalisty. - Powiem ci coś Rafał z tej opolskiej sceny. Są tacy, którzy na niej byli, ale ich nie ma. Ty też czasami w Sopocie byłeś na pewnych scenach, na których teraz cię nie ma, ale ponieważ przede wszystkim jesteś artystą, który śpiewa dla wszystkich, to ja życzę ci, żebyś ty śpiewał nie tylko tutaj. Ale i w Polsacie, i w TVN, i wszędzie, bo tam też masz fanów - powiedział prezenter TVP.

@waszeforumdialogu

 

♬ dźwięk oryginalny - WaszeForumDialogu

"Tomasz Kammel zaapelował do nieobecnych na festiwalu w Opolu artystów, żeby w końcu się tam pojawili. Brawo Tomku! Wspaniały apel! Też jestem za tym, żeby coś się jesienią zmieniło i żeby za rok na opolskiej scenie było normalnie" - napisał Orłoś na Twitterze. W rozmowie z nami przyznaje, że bardzo zaskoczyły go słowa Kammela. - Nawet się zastanawiałem, czy to jego inicjatywa, czy zapisano to w scenariuszu. Ale od dawna zdumiewa mnie przewrotność przekazu TVP, bo występom na festiwalu w Opolu towarzyszy hasło "Bądźmy razem". I dzieje się to w stacji, która podzieliła środowisko i polaryzuje Polaków. Może niech Tomasz Kammel zaapeluje do Danuty Holeckiej i jej kolegów z "Wiadomości", którzy są autorami propagandy w TVP, żeby zmienili narrację, a nie do artystów, żeby przyjeżdżali do Opola - oburza się Orłoś.

Wygrywa "główny zapiewajło TVP ostatnich lat"

Sławomir Zieliński zwraca natomiast uwagę, że koncerty w Opolu straciły dziś swoją świeżość. - Od dawna ten festiwal jest odgrzewanym kotletem. Może to zabrzmi zabawnie, ale gdyby nie dokonania muzyków i autorów wspaniałych tekstów w epoce PRL i to, że co roku wypadają w związku z tym kolejne jubileusze, to nie byłoby tu czego prezentować. Ten festiwal cały czas żywi się pod różnymi szyldami największymi przebojami sprzed lat. Być może w tamtych czasach powstawały piękniejsze piosenki i lepsze teksty? - zastanawia się nieco ironicznie były szef TVP1. - Dlatego organizatorzy robią ten festiwal z tego, co mają, a mają niewiele. A festiwal musi być, bo wierni widzowie tego oczekują, zarówno ci w amfiteatrze, jak i ci przed telewizorami.

Dużo kontrowersji w sieci wzbudziło zwycięstwo Rafała Brzozowskiego podczas tegorocznego konkursu "Premier". Dlaczego? Bo najwięcej widzów zagłosowało na piosenkę Haliny Mlynkovej i zespołu Tulia. Natomiast jury TVP wskazało na Brzozowskiego. A ten nie tylko jest wokalistą, ale od kilku lat prowadzi w telewizji publicznej różne programy, m.in. teleturniej muzyczny "Jaka to melodia?". - Nie wiem, czy powinien startować w tym konkursie, skoro to główny zapiewajło TVP ostatnich lat. Oczywiste jest, że siłą rzeczy będzie bardziej zauważony niż reszta, która tam startowała - mówi Zieliński. - Tyle, że dziś Telewizja Polska nie jest już potrzebna żadnemu dobremu artyście, bo on może jeszcze wystąpić na dwóch innych wielkich imprezach organizowanych przez Polsat i TVN, a poza tym w coraz większym stopniu to internet lansuje nową muzykę, więc spokojnie można odpuścić sobie opolski festiwal.

"Artyści nie łączą kropek?"

Komentujący zwracają uwagę, że na festiwalu w Opolu wśród występujących gwiazd i debiutujących artystów zabrakło wielu nazwisk, które zajmują dziś czołowe miejsca na listach przebojów. Po te gwiazdy sięga konkurencja. Choćby emitowany pod koniec maja Polsat SuperHit Festiwal w Sopocie. Na scenie pojawili się tam m.in. Smolasty, Bryska, Daria, Ignacy, C-Bool, Tribbs czy Dawid Kwiatkowski.

Sławomir Zieliński zauważa, że wielu współczesnym artystom nie opłaca się przyjeżdżać do Opola, bo z roku na rok ubywa widzów Festiwalu Polskiej Piosenki. - Ci, którzy kochali Opole, a nie akceptują tego, co jak na ironię poprzedza te koncerty, czyli rządowa propaganda w "Wiadomościach", nie chcą włączać telewizora, bo przestali się utożsamiać z przekazem sączonym z TVP. Z tego też powodu część artystów nie chce już tam przyjeżdżać, bo nie odpowiada im to, że mogą zostać wywołani do krótkiej rozmowy w głównym programie informacyjnym albo być przepytywani przez gwiazdę politycznej publicystyki TVP Info. Takie obrazki zostaną w archiwach. Po co im to? - pyta retorycznie Zieliński.

Maciej Orłoś nawiązuje jeszcze do marszu opozycji z 4 czerwca: - Za chwilę będzie manifestacja "Ani jednej więcej". Wiemy, jak TVP relacjonowała Marsz Wolności. Teraz można się spodziewać, jak będzie relacjonować i komentować manifestację za kilka dni, a w międzyczasie mieliśmy na antenie TVP festiwal w Opolu. Artyści nie łączą kropek? Dla mnie to niepojęte.

1,87 mln widzów 60. festiwalu w Opolu. Hitem koncert „Cała sala śpiewa z nami"

Tegoroczny festiwal w Opolu w TVP1 i TVP Polonia oglądało średnio 1,87 mln widzów. Najwięcej widzów w Jedynce zgromadził koncert „Cała sala śpiewa z nami, czyli hity opolskiej publiczności”, a w TVP Polonia hitem było widowisko „Wielka gala. Od Opola do Opola” - wynika z analizy Wirtualnemedia.pl

Dołącz do dyskusji: Jubileuszowy festiwal w Opolu. Znów wpadki, aluzje ze sceny, bojkot gwiazd. "Artyści nie łączą kropek?"

48 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
sasa
Orłosia łabędzi śpiew.
odpowiedź
User
Wars
Ale że w PiSowskiej TVP jedną z najważniejszych osób na festiwalu jest córka komunistycznego dyplomaty, który złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne? Do tego pani namiętnie gustująca w cudzych mężach, o której mówi się, że „tylko pod tramwajem nie leżała”. Nie udało się wejść do „Wiadomości” i „PnŚ”, to w Opolu sobie odbiła
odpowiedź
User
enteb
Ale że w PiSowskiej TVP jedną z najważniejszych osób na festiwalu jest córka komunistycznego dyplomaty, który złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne? Do tego pani namiętnie gustująca w cudzych mężach, o której mówi się, że „tylko pod tramwajem nie leżała”. Nie udało się wejść do „Wiadomości” i „PnŚ”, to w Opolu sobie odbiła

ktora to taka "swieta"?
odpowiedź