Zostało jeszcze tylko 10 dni na rozliczenie PIT
Wielkimi krokami zbliża się 30 kwietnia 2010 – ostatni dzień w którym należy złożyć zeznanie podatkowe za rok 2009. Ten przykry obowiązek ciąży także na inwestorach.
Posiadacz rachunku papierów wartościowych, czyli rachunku maklerskiego, który w ubiegłym roku dokonywał w jego ramach transakcji akcjami, obligacjami czy instrumentami pochodnymi, o rozliczenie i opłacenie 19-proc. podatku (zwanego podatkiem Belki) musi zatroszczyć się sam. Niezbędnym do wykonania tej operacji elementem jest otrzymywana od domu maklerskiego informacja PIT 8C. Można w niej znaleźć dane dotyczące przychodów ze sprzedaży papierów wartościowych i instrumentów pochodnych, kosztów uzyskania przychodów (powiększonych o prowizje maklerskie i ewentualne opłaty za prowadzenie rachunku) oraz informację o zysku (dochodzie) bądź stracie. Kwoty wykazane w PIT 8C należy potem przenieść do odpowiednich pól w części C formularza PIT 38. W części D tego formularza oblicza się należny podatek. Cała operacja jest bardzo prosta i nie powinna zająć więcej niż kilkanaście minut, a korzystając ze specjalistycznych, darmowych programów do rozliczania PIT-ów, których pełno w Internecie, nawet jeszcze krócej. Dużym udogodnieniem jest również wprowadzona od tego roku przez Ministerstwo Finansów możliwość złożenia PIT 38 przez Internet.
Rozliczając zyski z tytułu inwestycji w akcje, inwestor ma prawo do uwzględnienia ewentualnych strat z lat ubiegłych, które można odliczać nawet przez następnych pięć lat, licząc od roku, w którym wystąpiły. Sprowadza się to do odjęcia straty z lat wcześniejszych od dochodu (zysku) z roku ubiegłego. Otrzymana w ten sposób kwota stanowi podstawę obliczenia podatku. Możliwe jest zatem, że – jeśli strata jest równa zyskowi – podatku nie zapłacimy w ogóle. Warunek jest tylko jeden – w jednym roku kalendarzowym można odliczyć kwotę, której wartość nie przekracza 50 proc. poniesionej straty. Żeby skorzystać z tej możliwości, PITy trzeba składać także w tych latach, w których mieliśmy stratę i nie ma od czego płacić podatku.
Inwestorzy długoterminowi powinni pamiętać, że zysk ze sprzedaży papierów wartościowych, nabytych przed 1 stycznia 2004 roku, jest z podatku zwolniony. Wynika to oczywiście z faktu, że przed tą datą podatek ten nie obowiązywał i na zasadzie praw nabytych inwestorzy zachowali prawo do zwolnienia podatkowego.
Zadbanie o rozliczenie podatku we własnym zakresie dotyczy także tych, którzy inwestowali za granicą, korzystając z pośrednictwa lokalnych brokerów, oraz osób, które inwestowały w sprzedawane na terytorium Polski zagraniczne fundusze inwestycyjne. Dochody te również rozlicza się za pomocą formularza PIT 38. Czyni się to w sposób analogiczny, do tego opisanego powyżej, z tą istotną różnicą, że musimy polegać na informacjach zawartych w wyciągach i potwierdzeniach zawieranych transakcji, bo na otrzymanie zbiorczej informacji w formie PIT 8C od zagranicznych instytucji nie ma co liczyć. Należy więc przygotować się na to, że będzie nas to kosztowało nieco więcej wysiłku, bo obliczenia trzeba będzie wykonać samemu. Dokonując przeliczenia z waluty obcej na złote należy posłużyć się kursem średnim NBP z dnia przeprowadzenia transakcji.
Nie dotyczy to jednak wszystkich zagranicznych funduszy inwestycyjnych. Niektóre z nich sprzedają tzw. dywidendowe jednostki uczestnictwa (oznaczane skrótem dis), z których zyski są wypłacane okresowo (raz na kwartał albo raz na rok) pod postacią dywidendy, w odróżnieniu od jednostek akumulacyjnych (acc), w których zyski są dopisywane do kapitału i reinwestowane. Zgodnie z polskim prawem, zyski wypłacane pod postacią dywidendy są opodatkowane, ale płatnikiem, odpowiedzialnym za naliczenie i odprowadzenie podatku, jest instytucja ją wypłacająca, a nie beneficjent. Odnosi się to również do funduszy zagranicznych, których siedziba znajduje się w innym kraju. Wówczas ma jednak zastosowanie skala podatku stosowana w danym kraju i pieniądze trafiają do tamtejszego fiskusa. Tak się jednak składa, że zdecydowana większość funduszy dostępnych w Polsce jest zarejestrowana w Luksemburgu, w którym podatek od dywidend wynosi 0 proc. A ponieważ Polska podpisała z Luksemburgiem umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, od takiego dochodu nie zapłacimy podatku.
Cześć osób nie musi jednak przejmować się papierkową robotą. Jest to bardzo liczna grupa, bo należy do niej każdy, kto posiada choćby konto bankowe, z których większość jest przecież w mniejszym lub większym stopniu oprocentowana. W takim przypadku od odsetek również płaci się 19-proc. podatek, ale odpowiedzialna za jego naliczenie i przesłanie do fiskusa jest bank. Podobnie wygląda to w przypadku lokat bankowych, obligacji detalicznych skarbu państwa czy funduszy inwestycyjnych utworzonych i zarządzanych przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych, których siedziba znajduje się w Polsce.
Z jednej strony jest to oczywiście wygodne, bo w żaden sposób nie wymaga naszego zaangażowania. Z drugiej jednak, tracimy niestety możliwość kompensowania zysków i strat. O ile nie dotyczy to raczej lokat bankowych czy obligacji skarbowych, w przypadku których odsetki są ustalane z góry i ryzyko poniesienia straty jest w zasadzie zerowe, to już przy funduszach inwestycyjnych brak tej możliwości jest, delikatnie mówiąc, sporą niedogodnością.
Traktowanie przez fiskusa zysków czy strat z funduszy w sposób odmienny od zysków i strat z bezpośrednich inwestycji w akcje jest dyskryminowaniem tych pierwszych. Przyznaje to wielu ekspertów podatkowych, a także polityków. Do zmiany prawa jednak nikt specjalnie się nie kwapi. Inwestorzy wzięli więc sprawy w swoje ręce. I są już pierwsze efekty, które dają nadzieję na zmianę obecnego stanu rzeczy. W połowie grudnia ubiegłego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie wydał bowiem orzeczenie, w którym opowiedział się po stronie inwestora, który zaskarżył decyzje Izby Skarbowej, która odmówiła mu możliwości odliczenia strat poniesionych na funduszach inwestycyjnych od zysków wypracowanych na inwestycji w akcje. Wyrok nie jest prawomocny, a Izba Skarbowa wniosła skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Ewentualne odrzucenie jej przez NSA otworzyłoby drogę pozostałym inwestorom do ubiegania się we właściwych im Urzędach Skarbowych o możliwość uwzględnienia strat z funduszy przy rozliczaniu zysków z akcji. Znając jednak tempo, w jakim działają polskie sądy, na decyzję, bez względu na to, jaka ona miałaby być, przyjdzie nam pewnie jeszcze trochę poczekać.
Podobnie jak w przypadku akcji, jeśli ktoś w ubiegłym roku sprzedał z zyskiem jednostki uczestnictwa, które nabył przed 1 stycznia 2004 roku, podatku nie zapłaci.
Bernard Waszczyk, Open Finance
Dołącz do dyskusji: Zostało jeszcze tylko 10 dni na rozliczenie PIT