- Nie zrobiłam niczego złego, oblałam się czerwoną farbą, a ambasador po prostu stał za blisko i na niego też poleciało. Teraz dostaję groźby od setek Rosjan, na wszystkich portalach społecznościowych - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl Iryna Zemlyana, dziennikarka, która w poniedziałek trafiła na czołówki światowych i polskich portali po tym, jak zbryzgała sztuczną krwią ambasadora Rosji, Siergieja Andriejewa.